Trwa ładowanie...
dfm1c3o
04-12-2006 18:08

Klapa na całej linii

dfm1c3o
dfm1c3o

Nie dawałem wiary informacjom zza Oceanu, do momentu, kiedy sam się nie przekonałem. I niestety, informacje okazały się prawdziwe, a to oznacza, że „Kobieta w błękitnej wodzie” to jedno, wielkie nieporozumienie i totalna klapa.

Zniżkująca forma M. Night Shyamalana zaprowadziła go na dno basenu. Z filmu na film jego pomysły są coraz mniej zaskakujące, ciekawe, intrygujące. Jakby na to nie patrzeć indyjski reżyser odnalazł się w Hollywood i po spektakularnym sukcesie „Szóstego zmysłu” jego akcje zaczęły spadać, każdy następny film był już o ton słabszy, gorszy, mniej dopracowany od poprzedniego. Teraz historia, która rozgrywa się wokół basenu pewnego apartamentowca dla reżysera kończy się na jego dnie. Taki właśnie ma efekt „Kobieta w błękitnej wodzie”.

Jeśli nie uda się zasnąć przez pierwsze kilkanaście minut, z całą pewnością kolejne sprawią, że tak właśnie się stanie. Nie ma w tym filmie nic, co mogłoby poruszyć, mnie przynajmniej nic nie poruszyło, nie drgnęła mi nawet powieka z wrażenia. Film bez polotu, bez kształtu, bez formy, film, który nie wywołuje żadnych emocji, poza negatywnymi.

Może i jest to pomysł na film, ale bardziej istotne jest to, czy każdy pomysł powinien być realizowany? M. Night Shyamalana, jak Woody Allen pragnie robić wszystko. Jak dotąd zagrał w czterech swoich filmach, do wszystkich napisał scenariusze i cztery z nich wyprodukował. Nie muszę dodawać… że jest też reżyserem wszystkich swoich pomysłów.

dfm1c3o

Jednak obu panów dzieli kosmos, ze wskazaniem na zaskakujące i wielkie kino w przypadku tego drugiego. Hindus może się jedynie od niego uczyć, a może powinien się na czymś skoncentrować, a nie rozdrabniać się, gdyż w ten sposób powinien wrócić do Bollywood.

Kanwą filmu jest pewna bajka, przypowieść, która głównemu bohaterowi pozwala zrozumieć, odkryć wszystko to, co dzieje się wokół niego i w ten sposób może pomóc kobiecie z wody, z Błękitnego Świata. Jest tu duża dawka fantasy, daleko od dramatu i thrillera, choć opowieść jest jak najbardziej współczesna. Bez względu na to, jaki to będzie gatunek nic go nie ratuje.

Sugeruję szerokim łukiem omijać „Kobietę w błękitnej wodzie”, aby nie być narażonym na zdenerwowanie, frustrację, a może wręcz senność. Powiem więcej – odradzam. Zastanawiam się, czy reżyser może nas jeszcze czymś zaskoczyć, skoro spadł już tak nisko, czy potrafi odbić się od dna i zrobić jeszcze film na miarę „Szóstego zmysłu”, czy może „Niezniszczalnego”? Jeśli tak się stanie, chętnie przychylnym okiem spojrzę na jego produkcję.

dfm1c3o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dfm1c3o