Klątwa 2 (The Grudge 2)

Pani zabija pana. Patelnią. Lecz to nie dramat ani ballada, tylko początek klątwy, a dokładniej "Klątwy 2".

Japoński reżyser Takashi Shimizu nakręcił poprzednio dwa inne horrory zatytułowane "Klątwa 2" - niskobudżetowy "Ju-on 2" z 2000 roku i późniejszy o trzy lata "Klątwa Ju-on 2". Najnowsza wersja "Klątwy 2", zrealizowana na zlecenie Amerykanów, nie jest bynajmniej kalką poprzednich filmów. Shimizu wprowadził wiele nowych wątków, rezygnując z motywów, które mogłyby być niezrozumiałe dla amerykańskich widzów.

Miyuki i Vanessa, dwie uczennice międzynarodowego liceum w Tokio, chcąc zabawić się kosztem spragnionej przyjaciół Allison, wybierają się do najbardziej przerażającego domu w całej Japonii. W Chicago Jake i Lacey witają swoją nową mamę. Niedoceniana przez własną rodzicielkę Aubrey Davis jedzie do Kraju Kwitnącej Wiśni, by sprowadzić do domu siostrę Karen, która znalazła się w szpitalu w wyniku wydarzeń znanych z pierwszej części "Klątwy". Wkrótce wszystkich mniej lub bardziej szczęśliwych bohaterów dopadnie klątwa zamordowanej przez męża Kayako Saeki.

W każdym horrorze są sceny budowane przy pomocy niepokojącej muzyki i charakterystycznych ujęć sugerujących podglądanie bohatera, w zakończeniu których pojawia się potwór, duch, czy też sugestia obecności upiornej postaci. Celem tych scen jest wzbudzenie w oglądającym strachu, sprawienie, by widz podskoczył w fotelu. "Klątwa 2" przyprawia w takich momentach o ból głowy. Duchy są niezwykle mało wiarygodne (całkiem ładnie aktorkom w makijażu: biała twarz i "smoky eyes", wyglądają trochę jak Kacper), aż śmieszne.

Z horroru Shimizu można odczytać "niezwykle głęboki" podtekst: zło mieszka dziś w Stanach Zjednoczonych. Oprócz tego banału film nie ma nic do zaoferowania wielbicielowi kina grozy. "Klątwa 2" jest tak mało straszna i tak bardzo kiczowata, że może stać się obiektem kultu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)