Gorzko wspomina przełomowy sukces
W 2003 r. Keira pojawiła się w głównej roli kobiecej w filmie "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły". Wcielenie się w Elizabeth Swann (a potem Turner), nieustraszoną, odważną i żądną przygód córkę gubernatora Port Royal, Weatherby’ego Swanna, uczyniło z niej jedną z największych gwiazd pierwszej dekady XXI wieku. Film z Johnnym Deppem zarobił 654 mln dolarów, więc doczekał się kontynuacji w 2006 r. "Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka" zgarnęły ponad 1 mld dolarów w box office, co tylko umocniło pozycję franczyzy. Ostatecznie Keira zagrała w czterech filmach z tej serii - jej ostatnia rola w "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" (2017) była bardzo mała.
Gwiazda po latach przyznała jednak, że występ w pierwszych "Piratach z Karaibów" nie był dla niej przyjemnym doświadczeniem. - Elizabeth Swann była obiektem pożądania wszystkich. Nie żeby nie miała w sobie dużo odwagi. Ale to było interesujące, gdy z bycia prawdziwą chłopczycą zaczęłam być postrzegana jako jej przeciwieństwo. Czułam się bardzo ograniczona. Czułam, że utknęłam. Więc późniejsze role polegały na próbie wyrwania się z tego. Nie miałam pojęcia, jak to wyrazić. Czułam się, jakbym była zamknięta w klatce - przyznała w rozmowie z espaniof.com.
Mimo nieprzyjemnych doświadczeń nie żałuje występu w "Piratach z Karaibów". Przyznała, że trudne momenty na planie produkcji ukształtowały jej charakter.
- Jestem zdumiona 22-letnią sobą, bo chciałabym mieć jej w sobie trochę więcej. I dopiero przestając nią być, zdaję sobie sprawę, jaka była niezwykła. Ale ma to swoją cenę: zmęczenie - powiedziała Knightley.