Komedia godna Oscara

W zasadzie to miałem inny pomysł na tytuł recenzji – „Przystanek Alaska”. Dlaczego taki? Otóż film „Ciało za milion dolarów” jest równie pokręcony, zakręcony, dziwny, wesoły, refleksyjny, dający do myślenia, jak kultowy już serial „Przystanek Alaska”. I nie bez przyczyny tak jest, gdyż akacja przewrotnej, czarnej komedii dzieje się właśnie w tym dziwnym, zimnym amerykańskim stanie.

04.12.2006 18:08

Jest w tym filmie wszystko to, co można uznać za wypadkową dobrej, gustownej komedii. Mamy ciekawy scenariusz z umiejętnie wyszukanym pomysłem, mamy dobrą obsadę, która bez problemu odnalazła się w rolach komediowych, mamy wreszcie wyjątkowo dobrze napisane dialogi, które dodają smaczku misternie przyrządzonej całości. Dzięki temu zabawa jest przednia, a zadowolenie widza jest godne biletu do kina.

Gdyż tak niewiele potrzeba, aby zrobić coś ciekawego, dobrego, zaskakującego. Jeśli dodamy do tego, że zwariowani bracia Barnell, to przebiegły Paul, Robin Williams oraz zaginiony, zmarły i dziwnym zbiegiem okoliczności zmartwychwstały, Raymond, Woody Harrelson. Jest też pani Barnell, pokręcona, mówią, że stuknięta, żona Paula, Holly Hunter. Jak z nią… tak naprawdę jest, nawet ona sama nie wie.

Jest też Ted, przebiegły, cwany lis, czytaj: detektyw ubezpieczeniowy, Giovanni Ribisi, który we wszystkim szuka podstępu, więc nie może ujść jego uwagi, że nagle pojawia się polisa do wypłacenia na okrągły milion dolarów. A to na Alasce jest równie wielkim wydarzeniem, jak upalne lato.

Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest to najlżejsza, najciekawsza propozycja wśród premier tego tygodnia, które dane mi było poznać. Film, który każdego przyprawi o szeroki uśmiech, bóle brzucha, wyjątkowo dobry nastrój i humor, obraz, który w jakiś sposób kojarzy mi się z „Fargo”, tylko nie mogę uzmysłowić sobie, dlaczego. Myślę już o tym jakiś czas i co ciekawe, do niczego nie dochodzę. Jednak jest w obu filmach jakieś szczególne, ciekawe, ukryte podobieństwo, skoro oglądając „Ciało za milion dolarów” miałem czasami przed oczami „Fargo”. Liczę, że uda się rozwiązać tą zagadkę.

Liczę też na to, że koprodukcja aż czterech państw sprawi każdemu dużą niespodziankę, a obsada będzie dodatkową zachętą, bo rzadko się zdarza, aby tak dobrzy aktorzy sięgnęli po kiepski scenariusz. Williams, Harrelson, Hunter, im bez wątpienia można zaufać, oni gwarantują dobre, ciekawe, pełne radości i wzruszenia kino.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)