''Syfilis można było wtedy rękoma łapać''
W podrywaniu kobiet Kowalewskiego, jak się okazuje, przerażało tylko jedno. Bał się, że podczas którejś z łóżkowych przygód może zarazić się chorobą weneryczną.
– W ogóle czasy były ciężkie, bo syfilis można było wtedy rękoma łapać – zdradza w książce „Taka zabawna historia”. - Nie ukrywam, byłem bardzo przewrażliwiony na tym punkcie. Strasznie się bałem, żeby nie złapać. Tak się ułożyło, że środowisko leczyło się w zasadzie u jednej pani doktor. Przyjmowała prywatnie, leczyła dyskretnie. Każdy znał ten adres. I otóż zaniepokojony pewnymi objawami, poszedłem do tej poradni dermatologicznej. Wchodzę w tę klatkę, a on wychodzi. Stajemy naprzeciw siebie i jest moment – ja wiem, skąd on idzie, a on wie, dokąd idę ja. Skrępowanie. Pierwszy to rozwiązałem, mówię: „Grzybica?”. „Tak! K... ale mnie namęczyła”.