Lesław Żurek: Nie obrastam w piórka
Lesław Żurek na polskim rynku filmowym to już marka. Ten młody aktor zagrał dotychczas u wielu wybitnych reżyserów pierwszoplanowe role. Mimo to nie popada w samouwielbienie, bo jak przyznaje ma świadomość, że w tym zawodzie wiele zależy od szczęścia.
29.10.2009 13:17
**
Premiera filmowa to dla aktora ważne wydarzenie, swoiste zwieńczenie pracy. Czy stresujesz się przed uroczystym pokazem filmów, w których grasz?**
Nie stresuję się tym, że film może mieć złą opinię, że się widzom nie spodoba. Stresuję się raczej samym wydarzeniem, tłumem ludzi... To jak występ w teatrze, trzeba stanąć na scenie, pokazać się publiczności.
**
Niedawno na ekrany kin wszedł film Janusza Morgensterna "Mniejsze zło", w którym zagrałeś główną rolę. Myślisz, że istnienie w ogóle coś takiego jak mniejsze zło? ** Trudno powiedzieć. Powstało takie sformułowanie, więc pewnie coś ono oznacza. Z pewnością ciężko je zdefiniować. To wybór tego złego, ale nie najgorszego. Myślę, że to bardzo ludzkie zjawisko. Na nim opiera się cała historia filmu i problem głównego bohatera. Niestety film ten nie daje odpowiedzi, bo jej po prostu nie ma.
**
Jak się współpracowało z mistrzem reżyserii Januszem Morgensternem? ** Od początku mieliśmy ze sobą dobry kontakt. Każde spotkanie na planie było prawdziwą przyjemnością. To jak wyjście na plac zabaw, a nie do pracy. Pan Janusz zarażał wszystkich swoją pasją, bo jest człowiekiem, który uwielbia to, co robi. Na planie stwarza nastrój zabawy. My się po prostu bawiliśmy, a przy okazji zrobiliśmy film.
**
Czym wyróżniał się spośród innych reżyserów, z którymi miałeś okazję współpracować? ** Każdy reżyser to inna historia. Pan Janusz Morgenstern jest ewidentnie człowiekiem niezwykłej klasy. To jego znak rozpoznawczy.
**
Lesław Żurek to też jest już marka... ** Tak? A jaka? (śmiech)
**
Solidna! To zbieg okoliczności, że zagrałeś takie a nie inne role, czy świadomie kreujesz swój wizerunek aktorski? ** To bardziej zbieg okoliczności niż świadome działanie. Myślę, że dotychczas miałem dużo szczęścia. To też zasługa tego, że nie wybrałem pewnych ról, których nie byłbym w stanie zagrać, bo po prostu nie lubiłbym ich. Szczęściem jest to, że dostaję jakiekolwiek propozycje. Czasami, owszem trafiają się nieszczęsne...
**
Przyjmujesz je? * Nie, bo one mnie w ogóle nie interesują, nie po to jestem aktorem... To nie są właściwie żadne propozycje. *
Czym się sugerujesz wybierając role - ciekawym scenariuszem, reżyserem, producentem? ** To nie jest tak, że otrzymuję mnóstwo propozycji i przebieram w nich. Otrzymuję raptem kilka i zaczynam się na nimi zastanawiać. To jest też przypadek, że przez ostatnie trzy lata trafiały mi się ciekawe role jedna po drugiej.
**
Czy przyjmując daną propozycję masz przeczucia, że to będzie dobra rola? ** To widać od razu czy jest ciekawa czy nie, po scenariuszu, po ewolucji bohatera. Ale przede wszystkim to aktorzy są od tego, aby z każdej roli zrobić ciekawą kreację.
**
Oprócz ekranów kinowych, możemy oglądać Cię także w serialu "Londyńczycy" Według niektórych opinii niezwykle prawdziwie pokazuje on Polaków. Zgadzasz się z tym, że na ekranie nie ma miejsca na stereotypy? ** Nie wydaje mi się, aby nasze postaci były pokazywane tendencyjnie i cieszę się z tego faktu. Ciężko znaleźć w serialu postacie białe i czarne. Wszyscy bohaterowie są wielowymiarowi.
**
Mam wrażenie, że w serialu zadbano też o to, żeby polskość nie była idealna. ** Pokazujemy, że Anglia może być przyjazna, a nietolerancja jest także cechą Polaków. Mój bohater Andrzej spotyka na swojej drodze Georga, którego źle traktuje, tylko ze względu na to, że jest Anglikiem. Tym samym pokazuje się, że dyskryminacja narodowościowa działa w obie strony. Nie tylko i nie zawsze Polacy na Wyspach są uciemiężeni. Cieszę się, że przy realizacji "Londyńczyków" staramy się uciekać od tendencyjności i banałów.
**
Ty właściwie jesteś dopiero na początku swojej drogi zawodowej, a już możesz pochwalić się sporym dorobkiem. Nie grozi ci samouwielbienie? ** Nie, cały czas mam świadomość tego, że w tym zawodzie raz się pracuje, a raz nie. Wiem, jaka jest specyfika aktorstwa i to chroni mnie przed obrośnięciem w piórka.
**
A co albo kto najbardziej cię sprowadza na ziemię, przywołuje do porządku, kiedy wzniesiesz się za wysoko? ** Rodzina.
**
Dziękuję za rozmowę. ** Rozmawiała Katarzyna Szymanek