Lew ery cyfrowej
Piątym i jak na razie ostatnim lwem jest Leo, którego oglądamy na ekranach od 1957 roku, a który trafił pod strzechę studia z rąk Henry'ego Trefflicha, słynnego handlarza zwierzętami. Cechą go wyróżniającą jest najmniejsza grzywa - związane jest to z utrwaleniem wizerunku zwierzęcia podczas gdy było jeszcze młode. Co ciekawe, Leo uważany jest za najdelikatniejszego i najbardziej szanowanego lwa w historii Hollywoodu.
Podobnie jak Jackie, Leo wystąpił w kilku innych filmach o Tarzanie (w roli głównej - Mike Henry) oraz w serialu telewizyjnym o tym samym bohaterze. A samo logo, pomimo teoretycznej wiekowości (w tym roku minie 55 lat od pierwszego użycia), kilkukrotnie było już odnawiane i cyfrowo remasterowane. Również ryk, który słyszymy, został jakiś czasu odpowiednio zmiksowany przez specjalistów od dźwięku.
Wszystko wskazuje na to, że do momentu upadku studia, MGM nie będzie chciało już zatrudniać kolejnego drapieżnika - dusza prawdziwego zwierzęcia pozostanie, ale jego wizerunek można już upiększać przy pomocy filmowej magii. (mf/gk)