Sceniczne zwierzę
Zamiłowanie do występów scenicznych odziedziczyła po rodzicach - jej mama, Marta, była tancerką, ojciec akrobatą; razem wędrowali po świecie, zachwycając widzów swoimi umiejętnościami. Zaraz po tym, jak Marta skończyła swój popis taneczny w Czerwińsku nad Wisłą, trafiła do szpitala, gdzie urodziła córkę Leokadię, zwaną pieszczotliwie Lodą.
Loda i jej dwie siostry dzieciństwo spędziły w drodze, przyglądając się występom rodziców; same też próbowały swoich sił na scenie, bowiem już od najmłodszych lat uczyły się tańca i gry na instrumentach. Publiczność je pokochała, choć nie wszyscy wypowiadali się o ich umiejętnościach z podziwem.
- Nóg nie podnosi, jak przystało na tancerkę, tylko rzuca nimi nad głowę jak pajac na sznurku. Chce tańczyć jak chłopcy tańce charakterystyczne wcale nieodpowiednie dla dziewcząt. Powinna była urodzić się chłopakiem. Tancerką nie będzie - mówiła o Lodzie znana nauczycielka tańca, Bronisława Niżyńska.