Bez sentymentów o karierze
W rozmowie z tygodnikiem Kondrat odniósł się również do swojej aktorskiej spuścizny, o której wypowiada się raczej bez sentymentów.
- Robiłem filmy, bo to był mój zawód. Dzięki temu zarabiałem pieniądze. Byłem w jakimś tyglu, maszynie, co chwila pojawiały się nowe propozycje - mówi Kondrat, którego pod koniec lat 90. można było zobaczyć niemal w każdym polskim filmie.
Twórcami, o których aktor ciepło się wyraża są Pasikowski, Koterski oraz Majewski. Ten pierwszy „potraktował go jak mężczyznę” i zauważył cechy, które wyrywały go z przestrzeni kostiumowo-komediowej.
Dzięki Majewskiemu zaistniał w kinie, a Koterski zaoferował mu najciekawszą rolę – sfrustrowanego inteligenta w „Dniu świra”. Do dzisiaj Kondrat jest pierwszą osobą, która czyta jego scenariusze, nawet jeśli nie występuje w filmie.