Trwa ładowanie...
04-05-2007 16:05

Mateusz Damięcki: bajkowy świat

Mateusz Damięcki: bajkowy światŹródło: Film polski
d1vw3ew
d1vw3ew

Mając zaledwie 10 lat zadebiutował jako nastolatek Jim w serialu "Wow". Wtedy było już wiadomo, że Mateusz to idealny materiał na profesjonalnego aktora. W 2004 roku ukończył Akademię Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie i od tego roku jest w zespole Teatru Współczesnego. Mimo że Mateusz Damięcki to aktor doświadczony, to wciąż poszukuje nowych inspiracji oraz miejsc, w których może zgłębić swoją wiedzę na temat kina i produkcji filmowej. Właśnie w tym celu wybrał się ostatnio za Ocean...

**

Grasz jedną z głównych postaci w serialu "Egzamin z życia", jak radzisz sobie na małym ekranie?**

d1vw3ew

Mateusz Damiecki :Kiedy w marcu, po długiej przerwie, powróciłem na plan serialu, okazało się, że postać Michała, którą grałem do tej pory, przeszła diametralna zmianę. Mój bohater wraca do domu po ciężkich przeżyciach w Iraku, związanych z jego porwaniem. Jest teraz zamknięty, cichy i wystraszony, więc jest to dla mnie duże wyzwanie aktorskie - przynajmniej się nie nudzę (śmiech)

**

Twoja czasowa nieobecność w serialu wiązała się pobytem w USA. Wyjechałeś tam zawodowo?**

d1vw3ew

Mateusz Damiecki :Nie mogłem tam wyjechać zawodowo, ponieważ nie miałem odpowiednich dokumentów, które umożliwiłyby mi legalne zatrudnienie. Ten kraj ciekawił mnie od zawsze, chciałem poznać ludzi związanych z tamtejszą branżą filmową, zobaczyć jak pracują i czegoś przy okazji się nauczyć. Wiedza i doświadczenia, które stamtąd przywiozłem warte były tych trzech miesięcy.

**

W czym konkretnie brałeś udział?**

d1vw3ew

Mateusz Damiecki :Udało mi się uczestniczyć w nagraniu jednego z amerykańskich sitcomów jako członek widowni. Zobaczyłem jak wygląda w Stanach promocja filmu, m.in. wprowadzanie go do sprzedaży. To było fascynujące, na dodatek udało mi się ukończyć kurs improwizacji aktorskiej w jednej z tamtejszych szkół filmowych.

**

I jakie wnioski?**

Mateusz Damiecki :Proste i jednoznaczne - Hollywood, które nosi miano stolicy showbiznesu, rzeczywiście nią jest. Przemysł filmowy był, jest i będzie najlepszy w USA, bo tam się z tego żyje...

d1vw3ew

**

Największa różnica jaką zauważyłeś miedzy polską a amerykańską produkcją filmową?**

Mateusz Damiecki :W USA, niezależnie od tego czy jest to mały serial, czy duża produkcja filmowa - za każdym razem zatrudnia się tylko profesjonalistów, a najważniejszą z zasad, jaka przyświeca każdej produkcji jest zasada: "czas to pieniądz". Tam, nikt nikomu nie pozwoli na to, żeby ten czas komuś zmarnować.

**

Z tego co mówisz, nie ma tam miejsca na sztukę...**

d1vw3ew

M.D :W Stanach aktorstwo jest wielkim biznesem, a to, co można nazwać sztuką filmową, wychodzi tylko przez przypadek. Oczywiście zatrudnieni są również ludzie, którzy kreują typowy, artystyczny wizerunek dla każdej produkcji i nadają filmom patetyczny wymiar w mediach, ale jest to tylko dodatek do tej wielkiej fabryki pieniędzy.

**

Nie myślałeś o tym, aby zamieszkać tam i zaistnieć w amerykańskiej branży filmowej?**

d1vw3ew

M.D :Myślałem o tym już jako dziecko, kiedy oglądałem amerykańskie filmy w telewizji, a później w kinie. Ten świat zawsze wydawał mi się światem bajkowym i taki właśnie jest.

**

Dziesięć mercedesów, willa z basenem... Od tego może się chyba poprzewracać w głowie...**

M.D :Jasne, chociaż okazało się, że im więcej ktoś zarabia, tym jest skromniejszy i bardziej... normalny. Nie zmienia to jednak faktu, że poziom życia ludzi, którym powiodło się w USA jest czymś, czego nie da się opisać. Niektórzy wydają tak powalające sumy pieniędzy na przyjemności, że się w głowie nie mieści. To na pewno ciekawe doświadczenie, kiedy gościsz w domu u człowieka, w którym można zrobić igrzyska olimpijskie.

**

Czy miałeś swojego przewodnika po Hollywood?**

M.D :Tak, mimo że wyjechałem tam prywatnie, to przed wyjazdem wszedłem w kontakt z jednym z tamtejszych menadżerów. To Amerykanin, ale o polskim nazwisku, który między innymi pomaga Polakom w USA. To dzięki niemu miałem wstęp na różne imprezy zamknięte i poznałem tych wszystkich ludzi.

**

Usłyszałeś jakieś propozycje aktorskie?**

M.D :Byłem na paru rozmowach z reżyserami filmowymi i castingowymi, niestety bez dokumentów nie mogło być mowy o żadnych propozycjach. Nie żałuję jednak, bo samo spotkanie z nimi dało mi wiele satysfakcji.

**

Liczyłeś na to, że ktoś cię zauważy?**

M.D :Czasami trudno jest pozbyć się pozytywnej energii, dobrej myśli i tej chorej nadziei na cud... Nie lubię zapeszać i oczekiwać na coś nieoczekiwanego... Długo z tym walczyłem i przezwyciężyłem ten stan umysłu. Dzisiaj staram się po prostu robić jak najlepiej to, co do mnie należy. Nie będę jednak ukrywał, że kiedy z nimi rozmawiałem miałem maleńka nadzieję, że może coś... kiedyś...

**

Słyszałem, że wraz z grupa przyjaciół pracujecie nad pewnym projektem filmowym...**

M.D :Tak, jest nas czworo - Magda Różdżka, Wojtek Wecwaldowski, który grał jedną z głównych ról w "Alei gówniarzy", mój bliski przyjaciel Modest Ruciński - aktor Teatru Narodowego i ja. Mamy po prostu strasznie dużo różnych, świeżych pomysłów, ale nic nie jest jeszcze do końca sprecyzowane. Najbliżej sukcesu byliśmy rok temu, kiedy prawie udało nam się zrealizować jeden projekt. Film nosi tytuł "Popołudnie" i powstał w oparciu o tekst piosenki Jonasza Kofty. Na jej podstawie udało nam się napisać scenariusz, który jest taką naszą historią o przewrotnej miłości... Udało nam się nakręcić zdjęcia, ale nie są jeszcze zmontowane. Liczymy na to, że w tym roku dopniemy tę produkcję do końca.

**

To z zamiłowania do filmu, czy raczej jest to wasza odpowiedź na polską kinematografię?**

M.D :To łączenie przyjemnego z pożytecznym. Spotykamy się przy piwie i próbujemy tworzyć różne rzeczy. Wspólne "działania podjazdowe" - jak my to nazywamy, przeważnie przegrywają z zajęciami, dzięki którym każdy z nas żyje. Tak się ostatnio szczęśliwie składa, że u każdego z nas, zawodowo zaczęło się coś dziać. Oczywiście, o naszych wspólnych projektach nie zapomnimy na pewno.

**

Co planujesz w najbliższej przyszłości?**

M.D :Czekam na potwierdzenie dwóch projektów filmowych. W jednym z nich, na pewno wezmę udział. Zagram w najnowszym filmie Michała Kwiecińskiego - "Jutro idziemy do kina", który będzie przejmującą opowieścią o przededniu II wojny światowej.

**

To już kolejna twoja rola wojenna...**

M.D :Tak, rzeczywiście. Jednak w "Przedwiośniu", był to niewielki epizod związany z wojną, natomiast w tym przypadku, mam do czynienia z pełną opowieścią o służbie w kawalerii wojskowej. Drugi film, to nowa produkcja Macieja Wojtyszki.

**

Rzadko pojawiasz się na bankietach, wieczornych imprezach. Nie lubisz czy nie masz na to czasu?.**
M.D :Kiedyś chodziłem częściej, lubiłem te imprezy. Przestałem jednak, kiedy pewnego dnia poszedłem z koleżanką do kina. Ktoś zrobił nam zdjęcie i następnego dnia na jakimś portalu przeczytałem: "Mateusz Damięcki ma nową dziewczynę. Nie chciał zdradzić jak się nazywa, ale wiadomo, że jest piękna". Wyszła nieciekawa sytuacja. Na forum internetowym od razu zaczęły się pojawiać niewybredne i złośliwe komentarze itp. Nie było to miłe, ani dla niej, ani dla mnie. A ja przecież tylko usiadłem koło koleżanki w kinie...

**

Dzięki za rozmowę.**

d1vw3ew
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1vw3ew