Jego ciało to narzędzie
Wystarczy spojrzeć na jego perfekcyjnie wymodelowaną klatkę piersiową, by zrozumieć, jak łatwo byłoby zaszufladkować go jako przysłowiowe „ciacho”.
Jednak aktor sukcesywnie utrudnia przyczepienie sobie takiej metki. Ciało nie jest dla niego fetyszem, a narzędziem, którego używa w sposób adekwatny do sytuacji.
Fassbender jest nie tylko bezpruderyjny, ale też nieustraszony: nie boi się być brzydki, odpychający czy niemęski. Często gra jakby „na przekór” swojej fizjonomii, z tego co mogłoby być jego jarzmem, czyniąc swój atut.
Niezwykłą rolę, jaką odgrywa fizyczność w jego warsztacie aktorskim widać najlepiej na przykładzie współpracy ze Stevem McQueenem, z którym zrealizował już dwa (oba wybitne) filmy, a obecnie pracuje nad trzecim (premiera „Twelve years a slave” planowana jest na rok 2013).