"Trochę mi smutno”
Ci, którzy z nią pracowali, zachwycali się jej zorganizowaniem i perfekcjonizmem, ale przyznawali też, że artystka potrafiła być naprawdę okrutna.
- Jako kobieta przewrotna jak żadna. Zaangażowałem kobiety do kuchni. Jedna się nie spodobała, myślę, że źle podawała do stołu. Mira kazała ją zwolnić. To samo było z młodzieżą. Jeśli zauważyła, że chłopiec jakoś źle chodzi, ma złą postawę, od razu kazała zwalniać - wspominał Henryk Wiśniewski w książce "Życie artystek w PRL".
W latach 90. Zimińska-Sygietyńska zaczęła podupadać na zdrowiu; gdy zespół zaproszono do Ameryki, nie mogła mu już towarzyszyć. Przed śmiercią wyznawała, że chociaż kochała "Mazowsze", żałowała decyzji o porzuceniu teatru.
- Sukieneczki poszły na strych i nie czekają, tylko są. Spoglądam na nie czasem i przypominam sobie, jaka na scenie byłam szczęśliwa. I trochę mi smutno - pisała.
Zmarła 26 stycznia 1997 roku.