Moja wielka wściekła rodzina (Madea's Family Reunion)
Przemoc i głupota nie są zabawne. Tyler Perry, reżyser filmu "Moja wielka wściekła rodzina" zapomniał o tym, ku utrapieniu widzów.
Piękna Lisa (Rochelle Aytes) budzi się rano obsypana płatkami róż. W łazience wita ją narzeczony, przystojny Carlos (Blair Underwood), który przygotował dla niej kąpiel. Okazuje się jednak, że piękna sceneria to część przeprosin za wybuch agresji z poprzedniego wieczoru. Vanessa (Lisa Arrindell Angerson), siostra Lisy, pracuje w sklepie z sukniami ślubnymi. Ma dwoje dzieci z dwoma różnymi mężczyznami, ale od dłuższego czasu nie ma nikogo przy jej boku. Kierowcą autobusu, którym Vanessa wraca z pracy jest odważny - nie boi się zaprosić kobietę, która wpadła mu w oku na randkę - i sympatyczny Frankie (Boris Kodjoe)
.
10.12.2006 19:02
"Moja wielka wściekła rodzina" rozpoczyna się jak dramat obyczajowy, historia o dwóch siostrach: ofierze przemocy domowej oraz samotnej matce po przejściach. Obie pozostają pod wpływem pozbawionej wyższych uczuć rodzicielki (Lynn Whitgield). Kolejna bohaterka, Madea (Tyler Perry) to postać rodem ze slapsticku. Prezentuje gagi dość niskich, fizjologicznych lotów.
Twórcy filmu wprowadzają paradoksalne rozróżnienie rodzajów przemocy. Piętnują bicie kobiet, natomiast walenie dzieciaków po głowie i okładanie ich pasem uważają za doskonały sposób na dobre wychowanie. Istotnym punktem przedstawionej historii jest zjazd rodzinny zorganizowany przez Madeę, podczas którego zostaje wygłoszone długie, egzaltowane kazanie na temat hazardu, bioder i tradycyjnych wartości.
Perry'emu udało się stworzyć bezwartościowy, przegadany i nieciekawy film. Zabawne są w nim jedynie fragmenty nieudanych ujęć, zmontowane z napisami końcowymi.