Zabójstwo na zlecenie
W pewnych kręgach stał się sławny i z czasem zaczęto zwracać się do niego z mniej typowymi prośbami - chciano, by szukał zaginionych osób, zaczął odbierać długi czy też... został mordercą na zlecenie.
Mr. T wspominał, że któregoś dnia otrzymał anonimową ofertę - proponowano mu 75 tysięcy dolarów za dokonanie morderstwa; dołączono nawet bilet lotniczy na pierwszą klasę i zaliczkę wynoszącą 5 tysięcy.
Naturalnie, zlecenia nie przyjął - twierdził też, że próbował ostrzec ofiarę, ale było już za późno i mężczyzna zmarł w wypadku samochodowym.