''Pan Kleks w Kosmosie''
Niestety to kolejny dowód na to, że w Polsce filmy science fiction nie mają racji bytu. W odróżnieniu od poprzednich części, „Pan Kleks w kosmosie” nie ma nic wspólnego z książkami Jana Brzechwy.
Krzysztof Gradowski zdecydował się na umieszczenie głównego bohatera w swym autorskim scenariuszu i pokierowanie jego losami wedle własnej wizji. Wizji, dodajmy chaotycznej i koszmarnej.
Nie chodzi o śmieszne, z perspektywy czasu, efekty specjalne. Film jest po prostu źle nakręconą, nieudolną podróbką zachodnich filmów science fiction, z papierowymi postaciami i koszmarnymi piosenkami.
Do dzisiaj śni nam się „Kołysanka w stylu Mango”, Melo-Śmiacz i księżniczka z Rock-Komety…