"Najgorszy film 2020". Recenzenci miażdżą "Doktora Dolittle"
Koszmar, żenada, aoglądalny, katastrofa, niespójny bajzel. To tylko niektóre określenia, jakie padają w zagranicznych recenzjach najnowszego filmu, w którym gra Robert Downey Jr.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że "Doktor Dolittle" może okazać się filmem niespełniającym pokładanych w nim oczekiwań. Zacznijmy od tego, że niepokojące informacje pojawiły się już kilka miesięcy temu, kiedy na Twitterze osoba z ekipy ujawniła kulisy produkcji.
Obejrzyj: Z tymi co się znają - Bedoes
A były one szokujące. Film miał wejść już w kwietniu ub. roku, ale konieczne były dokrętki i zatrudnienie 2 innych reżyserów, by uchronić produkcję od katastrofy.
Powód? Reżyser Stephen Gaghan okazał się mało doświadczony i niestabilny. Członek ekipy wprost nazwał go "piep…nym kretynem", opisał jego wybuchy złości na planie i szalone pomysły. Jak m.in. zwolnienie speców od FX, bo "sami możemy zrobić to w jeden dzień".
Jak widać, obawy były całkiem uzasadnione. I niestety się potwierdziły: "Doktor Dolittle" zbiera w przeważającej większości koszmarne recenzje.
W serwisie Rotten Tomatoes, który agreguje recenzje, 41 krytyków przyznało mu zaledwie 6 pozytywnych ocen – średnia to 4,06 na 10.
Głównym i powtarzający się zarzut? Być może to film dla dzieci dla dzieci, ale młodzi widzowie zasługiwali na więcej.
ZOBACZ TEŻ: Zwiastun filmu "Doktor Dolittle"
Serwis The National nazywa film "istną katastrofą", występ Roberta Downey Jr. "niezrozumiałym", fabułę "banalną", dodając na koniec, że to solidny kandydat do katastrofy roku.
W podobnym tonie pisze Screencrush w recenzji zatytułowanej po prostu "Pierwszy najgorszy film 2020 r. już tu jest". Recenzent serwisu porównuje "Doktora Dolittle" do nieudanej operacji, jaką w "Batmanie" Tima Burtona chirurg plastyczny przeprowadza na Jacku Napierze, który zamienił się w Jokera. Film jest więc "nieprzyjemnym, niespójnym bajzlem, który sprawia wrażenie poskładanego do kupy z odrzutów i dokrętek czegoś, co kiedyś wyglądało zupełnie inaczej".
Z kolei krytyk serwisu Screenarant już na wstępie pisze, że Robert Downey Jr. gra "przecenioną wersję Jacka Sparrowa", który choć stara się i nawet mu to wychodzi, to nie ratuje generycznej historii. Jego zdaniem choć "Doktora Dolittle" jest w stanie zająć uwagę widzów przez 105 min (niedługi czas trwania wielu krytyków zalicza do nielicznych plusów), to raczej nie oferuje nic ponad to. I raczej nie zapoczątkuje kolejnej franczyzy.
Dziennikarz Vulture dodaje, że choć nie spodziewał się, iż "Doktor Dolittle" będzie dobrym filmem, to nie przypuszczał, że aż do tego stopnia.
Natomiast Slashfilm w swojej recenzji pisze, że "Doktor Dolittle" to piętrzący się ciąg dziwacznych decyzji obsadowych i wywołujących żenadę anachronizmów, sprawiających, że film jest aoglądalny.
W większości recenzji pojawia się też zarzut, że humor w "Doktorze Dolittle" jest sprośny, fekalny i niskich lotów. A mówimy przecież o filmie dla dzieci.