Nie czas umierać - recenzja Blu-ray od Galapagos
Prawie sześć miesięcy po premierze kinowej ostatnia odsłona serii o 007 z Danielem Craigiem wylądowała na krążku. Sprawdziliśmy, jak prezentuje się dwupłytowa edycja Blu-ray "Nie czas umierać", która ukazała się nakładem Galapagos.
Nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem "Bondów", ani tym bardziej bondologiem, który na wyrywki zna każdy film z serii. Niemniej podczas seansu "Nie czas umierać" bawiłem się znakomicie i bez trudu odczytałem chyba większość aluzji do poprzednich odsłon cyklu.
Film w reżyserii Cary'ego Joji Fukunagi to nie tylko kawał przyprawiającego o zawrót głowy filmowego przedstawienia, ale też produkcja będąca esencją serii i hołdem dla świata wymyślonego przez Iana Fleminga. A także jego samego, czego możecie dowiedzieć się z reportażu dołączonego do polskiego wydania Blu-ray.
W "Nie czas umierać" twórcy robią przebieżkę przez estetykę ekranizacji przygód 007, zderzając charakterystyczne motywy z ponowoczesnością, w której ktoś taki jak James Bond nie ma po prostu racji bytu. Tym samym dając wiarygodną podkładkę do domknięcia rozdziału, którego twarzą przez pięć filmów był Daniela Craiga.
ZOBACZ TEŻ: Nie czas umierać - oficjalny zwiastun 4K Ultra HD, Blu-ray i DVD
Koniec końców dostajemy film satysfakcjonujący na wielu poziomach. Niejednoznaczny, emocjonujący i błyskotliwie dialogujący ze spuścizną, który w żadnym momencie nie traci z pola widzenia najważniejszego, rozrywkowego aspektu serii.
"Przed nami długie lata czekania na kolejny odcinek, które warto będzie sobie umilać kolejnymi projekcjami "Nie czas umierać". Bo to zdecydowanie nie jest jednorazowa rozrywka - choć film trwa 2 godz. 46 minut (absolutny rekord wszech czasów), ogląda się go z takim zaangażowaniem, że wychodzi się z kina z wrażeniem, że zajął nam połowę z tego. Na takiego Bonda warto było czekać dwa lata" - pisze w swojej recenzji Artur Zaborski.
Premiera Blu-raya z "Nie czas umierać" jest dość szczególna i to nie ze względu na sam film. Pod koniec stycznia Galapagos ogłosiło bowiem, że zostało nowym dystrybutorem filmów Universal Pictures Home Entertainment na 4K Ultra HD, Blu-ray i DVD na Polskę.
Nowy "Bond" jest więc pierwszym tytułem Universala, który ukazał się w barwach nowego dystrybutora. Czy z naszego punktu widzenia coś się zmienia? Absolutnie nic. Dysk z "Nie czas umierać" ma nawet identyczne zunifikowane (i cóż tu ukrywać, mało estetyczne) menu jak dotychczasowe edycje filmów studia wydawane przez Filmostradę.
Polska edycja filmu Fukunagi od zachodniej różni się tylko brakiem slipcase'a. Poza tym dostajemy identyczne, dwupłytowe wydanie – na jednym dysku znajduje się film, na drugim materiały dodatkowe.
Jeśli chodzi o wspomniane dodatki, do dyspozycji mamy cztery reportaże poświęcone różnym formalnym aspektom produkcji. I nie jest źle, zważywszy że "Nie czas umierać" to jeden z tych filmów, o którego kulisach pewnie można mówić bez końca.
Super prezentuje się zwłaszcza anatomia sceny pościgu w Materze i segment poświęcony kręceniu rozbudowanych sekwencji akcji, które jak się okazuje, wykorzystywały w dużej mierze praktyczne efekty specjalne. Jeśli jarają was popisy kaskaderskie, pirotechnika, tajniki scenografii i cały ten kram sprawiający, że fikcja staje się prawdą, na pewno będziecie zadowoleni.
Łącznie to ponad 40 min nadprogramowej zabawy, acz mam wrażenie, że zabrakło tu kawałka poświęconego samej historii.
Owszem, w tych czterech reportażach porozrzucano okruszki dotyczące pewnych aspektów scenariusza czy kreacji postaci, jednak osobiście wolałbym po prostu dodatkowe kilkanaście minut poświęcone tylko tym aspektom. Zwłaszcza że jest o czym mówić.
Obraz: 2.39:1 (panoramiczny), 1080p HD, dźwięk: DD 7.1 (polski dubbing), Dolby Atmos- TrueHD (angielski), napisy: polskie (film i dodatki).
Trwa ładowanie wpisu: instagram