Chociaż znany komik wystąpił w roku 2006 w dramacie "Przypadek Harolda Cricka", nie chce rezygnować z reputacji trefnisia. Nie oznacza to jednak, że bycie trefnisiem nie kosztuje go wiele pracy.
- Nie mam potrzeby bycia szanowanym i traktowanym poważnie - zapewnia Ferrell. - Ale drażni mnie, że komedii nie uważa się za trudne do realizacji.
Aktor, dla którego pierwszym poważnym krokiem do sławy był występ w popularnym programie Saturday Night Live, do dziś ma poczucie, że nie zasłużył na taki zaszczyt tak wcześnie.
- Dostałem się do "Saturday Night Live" z wyrzutami sumienia - tłumaczy Ferrell. - W mojej trupie komediowej Groundlings byli ludzie, którzy działali od sześciu, siedmiu lat i stali się moimi mentorami. A mnie wybrano do "Saturday Night Live" po trzech latach. Chciałem przepraszać, że mi się udało. Czułem się jak mysz, która znalazł ogromy kawał sera, o którym nikt inny nie wie.
Amerykańscy widzowie mogą podziwiać Willa Ferrella od 25 lipca w komedii "Step Brothers".