Król powrócił
Michael Shannon to aktor, który udowodnił już wielokrotnie, że potrafi zagrać w zasadzie każdą powierzoną mu postać – czy to zawodowego mordercę, czy zdesperowanego ojca, czy maniakalnego kosmitę, czy obsesyjnego agenta federalnego. Ostatnio zbiera znakomite recenzje za swoją drugoplanową rolę w "Zwierzętach nocy" Toma Forda, za którą niektórzy predysponują go nawet do Oscarowej nominacji. Nic jednak nie przygotuje was na seans filmu "Elvis & Nixon" w reżyserii Cary'ego Elwesa i Lizy Johnson, w którym Shannon zagrał "Króla Rock and Rolla".
Film opisuje kuriozalne spotkanie Elvisa Presleya z amerykańskim prezydentem Richardem Nixonem, w którego wcielił się z ewidentną radością sam Kevin Spacey, tworząc wraz z Shannonem ekscentryczny duet, jakiego nikt się nie spodziewał. Mając znacznie bardziej finezyjną rolę do odegrania, Shannon wykreował na poły fikcyjną, na poły opartą na faktach postać rozpieranego własnym ego oraz osobistymi obsesjami muzyka, który mówi i robi wszystko na poważnie. I jak nietrudno się domyślić, wywołuje tym przysłowiowego "banana" na twarzy.