"Nomadland": Nic, co mówiono nam o emeryturze, nie jest prawdą. Film o życiu w samochodzie podbił tegoroczne Oscary
Wesołe jest życie staruszka? Nic bardziej mylnego! Godziny pracy ponad własne siły, życie w samochodzie, brak jakichkolwiek perspektyw na bezpieczną przyszłość. Tak wygląda rzeczywistość tysięcy Amerykanów, którzy w jesieni życia wyruszyli w drogę za pracą, by przeżyć z dnia na dzień.
Jessica Bruder pisząc reportaż o współczesnych nomadach, ludziach, którzy swój dom mają zawsze przy sobie, postanowiła wyruszyć z nimi w drogę. Zrozumiała, że chce napisać książkę o ich życiu i o systemie, który ich oszukał. Ciężka praca, wykształcenie, doświadczenie... nic z tych rzeczy nie obroniło tysięcy Amerykanów przed biedą, bezdomnością, brakiem ubezpieczenia. Kryzys 2008 roku odebrał im oszczędności życia, "dziurawy" system emerytalny pozbawił zabezpieczenia. Wielu z nich postanowiło zamieszkać w samochodach, dzięki którym mogli podróżować od pracy do pracy.
Jakie zajęcia czekają na seniorów? Praca w magazynach, sprzątanie kempingów, przerzucanie kilogramów buraków... Na podstawie książki "Nomadland" Chloé Zhao nakręciła film (polska premiera 29 maja), w którym poza genialną Frances McDormand zagrali prawdziwi nomadzi. Film niedawno zakończył zwycięski pochód po rozdaniach prestiżowych nagród. Podczas 93. oscarowej gali zgarnął aż trzy statuetki w najważniejszych kategoriach: Najlepszy film, Reżyserka oraz Aktorka pierwszoplanowa.
Basia Żelazko, WP: Dorastałam oglądając takie seriale jak "Dynastia" czy "Beverly Hills 90210", czy możesz mi wytłumaczyć, co się stało z tą Ameryką, którą znałam z telewizji?
Jessica Bruder: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że zadawałam sobie dokładnie to samo pytanie! Kiedyś, gdy myślałam o kimś, kto ma RV (gdzie ten skrót oznacza samochód do rekreacji) wyobrażałam sobie starszych Amerykanów, którzy przez całe życie mieli jedną pracę, mają tłuste emerytury i wieczne wakacje. Że ich starość to takie: "pojadę sobie zobaczyć wodospad Niagara, park Yellowstone, Wielki Kanion", a potem wrócą do domu. Wiesz, taka mobilność związana z finansową niezależnością, na którą pracowali przez całe życie. Ale zrozumiałam, że dla wielu starszych ludzi samochody RV są związane z ich pracą.
Np. Amazon ma specjalny program Camper Force, który zatrudnia ludzi, których nie stać na przejście na emeryturę. Inni znajdują pracę przy zbiorach buraka cukrowego, a to niezwykle ciężkie zajęcie: 12 godzin na cementowej podłodze, przerzucanie łopatą buraków do zbiornika, na zimnie. Gdy dowiedziałam się o tych wszystkich zajęciach, byłam zszokowana. To zaprzeczyło wszystkiemu, co nauczono mnie o emeryturze. I to pytanie, które ty zadałaś sprawiło, że wyruszyłam w drogę.
Nomadland – polski zwiastun #2
Czy możesz mi wytłumaczyć, jak to jest możliwe, że ktoś, kto pracuje całe życie, nie może pozwolić sobie na emeryturę?
Ludzie, których poznałam, radzili sobie w życiu naprawdę nieźle. Jeden z nich pracował w latach 70. jako wiceprezes w McDonalds, stracił wszystko w kryzysie w 2008 roku, skończył w vanie jako pracownik sezonowy. Inni utknęli między kwotą pensji minimalnej a cenami nieruchomości, które w przeciwieństwie do pensji nieustannie rosną. Więc np. taka Linda May (bohaterka książki – przyp. B.Ż.), która całe życie wykonywała nisko płatne zajęcia może oczekiwać jedynie 500 dolarów miesięcznie z social security (program federalny ubezpieczenia społecznego w USA – przyp. B. Ż.). I jak ma z tego wyżyć?
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jeśli mamy mówić o "technikaliach", to powinniśmy powiedzieć o tym, jak plan emerytalny powinien opierać się na trzech filarach: oszczędnościach, social security i emeryturze. Tego trzeciego filaru praktycznie już nie ma, zamienił go program 401K (odpowiednik polskiego Pracowniczego Planu Kapitałowego – przyp. B. Ż.). Pracownikom reklamowano 401K jako wybór: "możesz wybrać, co zrobisz ze swoimi pieniędzmi!". A tak naprawdę przeniesiono ryzyko z pracodawcy na pracownika. Co do oszczędności – wiadomo, rok 2008 je zmiótł. A social security? Jeśli wykonujesz słabo płatną pracę, twoje środki z social security są bardzo skromne. Jak Linda, która była samotną matką dwójki dzieci i opiekowała się chorą matką.
Gdy ktoś opiekuje się kimś bliskim, jest wyjęty z rynku pracy, nie ma ubezpieczenia, a kobiety statystycznie żyją dłużej niż mężczyźni, więc to taka kolizja społecznych i ekonomicznych przyczyn, które wyrzucają ludzi poza nawias.
Na social mediach bardzo modny jest hasztag #vanlife. Myślę, że dzięki twojej książce i temu filmowi ludzie inaczej spojrzą na ten temat. Zrozumieją, że niektórzy żyją w vanie, bo nie mają pieniędzy na czynsz.
Spotkałam młodych ludzi, którzy mówili, że nie chcą się zadłużać, by pójść na studia, dostać jakąś kiepską pracę, dzięki której nawet nie spłacą kredytu studenckiego. "Nie ma teraz żadnej dobrej pracy, trudno będzie się utrzymać, zostając w jednym miejscu, więc wyruszyłem/wyruszyłam w drogę". Lubimy mówić o modzie, a nie potrafimy rozmawiać o ekonomii. O wiele fajniej powiedzieć "minimalizm" niż "bieda". Niektórzy spośród ludzi, którzy używają hasztagu #vanlife, są sponsorowani przez firmy outdoorowe. Ale na każdego, kto utrzymuje się z publikowania zdjęć z vanem na tle wschodu słońca, przypadają tysiące ludzi, którzy są w trudnej sytuacji finansowej i są w drodze, bo są do tego zmuszeni. Ale oczywiście jedno nie wyklucza drugiego.
Żeby lepiej zrozumieć doświadczenie swoich bohaterów, sama stałaś się nomadką.
Zaznaczmy, że nie byłam nomadką. Jestem dziennikarką, miałam zawsze swoje mieszkanie, do którego mogłam wrócić. Nazywam siebie z francuska fauxmad, taka "oszukana" nomadka.
Ale chciałaś się do nich upodobnić?
By lepiej ich poznać, musiałam z nimi przebywać 24 godziny na dobę, stać się częścią ich tła, znudzić ich sobą. Gdy teraz robisz ze mną wywiad, staram się siedzieć prosto, ważę słowa. Ale gdybyś była tu ze mną dwa tygodnie, zobaczyłabyś mnie nieco bardziej nieporządną. Poznałabyś moją bardziej skomplikowaną stronę. Więc van był dla mnie koniecznością.
Co cię najbardziej zaskoczyło w takim życiu?
Tyle rzeczy! Nigdy wcześniej nie robiłam niczego takiego. Mieszkam na północnym wschodzie, tam nie ma ziemi niczyjej, na której można zamieszkać w samochodzie. Ale super było to, że miałam tylko i wyłącznie to, czego potrzebowałam. Np. gdybym miała patelnię i byłaby za duża, czy za mała, mogłabym zwyczajnie położyć ją na stosie rzeczy do oddania i ktoś w obozowisku mógłby ją sobie wziąć. I było też coś niesamowitego w tym, że podróżuję w czymś, co wydawało się egzoszkieletem. Dzięki niemu mogłam być w miejscach, gdzie jest bardzo gorąco lub bardzo zimno, odwiedzić miejsca, do których normalnie bym się nie dostała.
Jak długo to trwało?
Początkowo żyłam w vanie przez dwa miesiące. Okazuje się, że my, ludzie, potrafimy się szybko do wszystkiego przyzwyczaić. Co z jednej strony jest cudowne, a z drugiej przerażające. Gdy wróciłam do swojego mieszkania i obudziłam się w łóżku zamiast na tyłach samochodu, byłam przestraszona, miałam poczucie braku bezpieczeństwa. Co jest dziwne, bo przecież ludzie myślą, że powinnam tak się czuć w vanie! A tymczasem mój samochód był jak moja twierdza, gdzie mam wszystko pod ręką.
By napisać o pracy współczesnych nomadów w Amazonie, sama zaciągnęłaś się tam do pracy. Jak wspominasz to doświadczenie?
Na pewno byłam tam najmłodsza. Pamiętam, że na początkowym szkoleniu ktoś powiedział nam, że zrobimy tysiąc przysiadów jednego dnia i będziemy mieć pośladki ze stali. Dla ludzi starszych to było wyzwanie. Poznałam tam człowieka, który miał siedemdziesiąt-kilka lat, wcześniej przez całe życie był mechanikiem w kopalni miedzi. W Amazonie robił cały czas przysiady… to nie jest praca na tak stare ciała.
Wstrząsające dla mnie było to, że na hali są dyspozytory z tabletkami przeciwbólowymi, które można brać jak cukierki.
Gdy pracowałam w magazynie w Nevadzie, pracowali ze mną bardzo starzy ludzie. Każdy z nas dziennie przechodził ok. 80 kilometrów po betonowej podłodze. I wiele osób tam miało pod ręką ibuprofen, którego brali naprawdę niezdrowe ilości i to przez to, jak niebezpieczna dla zdrowia była ta praca.
Czy nie miałaś nigdy żadnych problemów po tym, jak opisałaś, co dzieje się w magazynach Amazona?
Nie, nigdy.
Gdy czytałam twoją książkę, zastanawiałam się, jaka przyszłość czeka tych starszych ludzi pracujących bez wytchnienia.
Gdy byłam w drodze, to był właśnie to pytanie, które im zadawałam. "Co się stanie, gdy nie będziesz już w stanie prowadzić samochodu?". Wiele osób nie miało żadnego planu, nie wiedzieli, czy będą mogli sobie pozwolić na zamieszkanie gdziekolwiek. Być może będą musieli polegać na swojej rodzinie bardziej, niż by tego chcieli. Niektórzy rozmawiali o wspólnym kupnie działki. Ale znałam też ludzi, którzy po prostu umierali, będąc w drodze. Nie wiem, jaka czeka przyszłość tych ludzi, ale martwię się COVID-em. Być może czekają nas masowe eksmisje, już teraz w coraz większej ilości miejsc nocowanie w samochodzie jest nielegalne. Spójrzmy na to, jak na ekosystem. I nagle w tę strukturę wchodzi coraz więcej ludzi. Wydolność tego systemu może tego nie wytrzymać, to będzie niebezpieczne dla osób, które od dawna tak żyją.
Więc nawet życie w samochodzie dla niektórych stanie się nieosiągalne. To strasznie mroczna wizja przyszłości.
Nigdy nie wyobrażałam sobie, że może nadejść coś takiego jak COVID. A i tak mieliśmy wystarczająco dużo problemów. Chciałabym być dobrej myśli i wierzyć, że ktoś znajdzie rozwiązanie tych problemów. Ale wiem, że nie będzie łatwo.
Utrzymujesz kontakt z bohaterami swojej książki?
Tak, właśnie wczoraj rozmawiałam z Lindą!
Co u niej słychać?
Wszystko dobrze, mieszka w Taos w Nowym Meksyku, które jest centrum domów typu earthship (domy samowystarczalne – przyp. B. Ż.). Udało jej się kupić mały kawałek ziemi, mieszka w malutkim domku. Ludzie ciągle piszą do mnie i zgłaszają chęć pomocy Lindzie w budowaniu jej domu, spełnienia jej marzenia. Ale jej marzenie się zmieniło od czasu, gdy pisałam o niej w książce. Już nie chce spędzać kilku lat na budowaniu czegoś, co i tak będzie dla niej za duże. Teraz skupia się na czymś małym, ale wciąż samowystarczalnym.
Myślisz, że, życie Lindy się zmieni, gdy ludzie na całym świecie obejrzą film "Nomadland"?
Linda zawsze pozostanie sobą, gdziekolwiek by nie była. Podczas kręcenia filmu odwiedziłyśmy wspólnie zjazd kamperowców, gdzie każdy dostał plakietkę z imieniem. Na jej plakietce dopisane było "gwiazda", ona szybko ją zdjęła i poprosiła o nową, bez dopisku. Pewnie cieszy się z możliwości, jakie daje jej popularność, ale wciąż pozostanie sobą.
Zastanawiałaś się, jak będzie wyglądać twoja starość?
Myślę, że nikt nie wie, jak będzie wyglądać jego przyszłość. Kto z nas wiedział o koronawirusie? Odkładam pieniądze na emeryturę i mam nadzieję, że to wystarczy, bym się utrzymała. Ale kto z nas wie, dokąd zmierza świat? Dlatego myślę o tym, co mój mentor mi powtarzał: bądź dobrej wiary, ale unikaj skał. Więc tak, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, ale obym była gotowa na najgorsze.
Dziękuję za rozmowę.