Śmiały i obrazoburczy
Nowy "Zły porucznik" to film śmiały, może nawet bardziej od obrazoburczego oryginału Abla Ferrary. Ale nie dlatego, że bohaterem jest występny gliniarz. Takich historii kilka już widzieliśmy. To z powodu towarzyszącej jego kolejnym perypetiom nonszalancji. Cage zachowuje się niczym krwiożercza pirania, którą wypuszczono z małego akwarium na szerokie wody. Pożera wszystkich wokół, toczy pianę, popisuje się. Jeszcze gra czy już jest sobą, ewentualnie maniakalną wersją siebie? Dobre pytanie.
Ostatnie lata go nie rozpieszczały. Zadłużony i nieszczęśliwy w miłości, wikłał się w projekty, których nikt nie powinien pamiętać. Być może dlatego obłęd w oku jego porucznika wydaje się prawdziwy, na swój sposób nieprzewidywalny? Czy postawiony pod ścianą aktor-desperat tak właśnie reaguje na sposobność zagrania najlepszej roli od czasu "Adaptacji"?