"Obcy" powraca. Jak po latach wygląda seria? Oto ranking

Sigourney Weaver stała się gwiazdą dzięki serii "Obcy"
Sigourney Weaver stała się gwiazdą dzięki serii "Obcy"
Źródło zdjęć: © fot. mat. pras.
Kamil Dachnij

20 marca do sieci trafił zwiastun filmu "Obcy: Romulus". Będzie to siódmy z kolei film w jednej z najsłynniejszych serii filmów grozy w historii, a dziewiąty, jeśli liczymy dwa crossovery. Przed sierpniową premierą "Romulusa" odświeżyłem wszystkie tytuły, by sprawdzić, jak się bronią po latach. Jest kilka zaskoczeń!

Franczyza "Obcego", która wystartowała w 1979 r., jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych. To rzecz jasna zasługa tytułowej pozaziemskiej formy życia, prawdopodobnie najlepiej zaprojektowanego koncepcyjnie stwora w historii kina grozy. "Obcy" to także seria, która dostarczyła nam jedną z najlepszych heroin - Ellen Ripley w wykonaniu Sigourney Weaver.

Jak to bywa z fenomenami, które doczekały się wielu kontynuacji, "Obcy" to zbiór filmów genialnych i kiepskich. Trudno stwierdzić, w którą kategorię wpisze się mający premierę 15 sierpnia "Obcy: Romulus" Fedego Alvareza, twórcy znanego m.in. z rebootu "Martwego zła" i thrillera "Nie oddychaj". Historia nowego "Obcego" osadzona jest pomiędzy wydarzeniami z pierwszej części "Obcego" ("Obcy – 8. pasażer Nostromo" Ridleya Scotta), a drugą ("Obcy – decydujące starcie" Jamesa Camerona), ale w żaden sposób fabularnie nie będzie powiązana z poprzednimi filmami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz: zwiastu filmu "Obcy: Romulus"

20 marca do sieci trafił zwiastun "Romulusa" i reakcje na niego były rożne, ale widać było, że wielu internautów chce po latach oczekiwania kolejnego dobrego filmu z "Obcym". A czy ostatnie dzieła tej serii są faktycznie tak złe, jak się mówi?

Zwiastun zainspirował mnie, by obejrzeć całą serię po raz kolejny i sprawdzić, czy po latach coś się zmieniło w mojej ocenie. W rankingu uwzględniłem też dwa crossovery serii, czyli "Obcy kontra Predator". Ze zrozumiałych względów pominąłem jedynie wybitną grę "Alien: Isolation" (2014), najlepszą rzecz, jaka spotkała tę franczyzę od lat 80. Ona z kolei jest pełnoprawnym sequelem oryginalnego filmu. Jeśli nie graliście w nią, to zalecam. Doświadczenie jest nieprawdopodobnie intensywne.

1 / 8

8. "Obcy kontra Predator" (2004)

"Obcy kontra Predator”
"Obcy kontra Predator” © fot. mat. pras.

Ten film z 2004 r., a także jego o trzy lata późniejszy sequel można byłoby w sumie zestawić razem. Oba są naporem sztucznego CGI i bezsensownej fabuły, która nieudolnie próbowała połączyć uniwersa Predatora i ksenomorfów. Co gorsze, twórcy postawili na film w kategorii wiekowej PG-13, co uczyniło z niego bezduszny i wypolerowany produkt nastawiony na zysk i nic więcej. Produkt, który mogłaby wypuścić zresztą megakorporacja Weyland-Yutani, w serii "Obcych" odgrywająca przecież złowieszczą rolę.

Ocena: 1/10

2 / 8

7. "Obcy kontra Predator 2" (2007)

"Obcy kontra Predator 2"
"Obcy kontra Predator 2"© fot. mat. pras.

Czemu drugi crossover jest wyżej? Ten obraz jest jeszcze głupszy, co sprawia, że można się na nim "bawić" (odrobinę) lepiej w leniwy piątkowy wieczór z chipsami. Gdzie w poprzedniku mieliśmy motyw z piramidą, w której Predatorzy urządzali sobie krwawe starcie z ksenomorfami, to tutaj doszło do skrzyżowania obu kosmicznych gatunków, by dać jeszcze gorsze monstrum. Tak jak w jedynce, postacie ludzkie są zupełnie niedopracowane, ale tu liczy się przede wszystkim jatka - tym razem w kategorii R. Osławiona scena z Predalienem w szpitalu jest być może najmocniejsza w całej serii. A na pewno najbardziej niesmaczna. Kino beznadziejne tylko dla masochistów.

Ocena: 2/10

3 / 8

6. "Obcy: Przebudzenie" (1997)

"Obcy: Przebudzenie"
"Obcy: Przebudzenie"© fot. mat. pras.

Nigdy nie byłem fanem tej pozycji. Choć nie brakuje tu nieźle zrealizowanych scen, jak te, w której ksenomorfy szaleją po stacji kosmicznej, to jednak elementy humoru i dziwaczne postacie sprawiają, że "Obcy: Przebudzenie" wygląda trochę jak parodia tej serii. Albo kampowa wariacja. Jeśli mamy mierzyć ją pod kątem oferowanego strachu, to ta część wypada nawet najgorzej ze wszystkich. Widać, że czwórka była pomyślana tylko po to, by przywrócić Sigourney Weaver do akcji. Zmarnowana okazja, choć od biedy można obejrzeć.

Ocena: 5/10

4 / 8

5. "Obcy: Przymierze" (2017)

"Obcy: Przymierze"
"Obcy: Przymierze" © fot. mat. pras. | Photo Credit: Courtesy Twentieth Century Fox

Tu mogą być pewne kontrowersje. Trzeci film z serii wyreżyserowany przez Ridleya Scotta jest nienawidzony przez sporą rzeszą fanów. O krytykach nawet nie ma co wspominać. Ta kontynuacja "Prometeusza" rzeczywiście nie grzeszy inteligencją - bohaterzy podejmują absurdalne decyzje, a my musimy je przyjmować na klatę jako widz.

Podobnie jak w "Prometeuszu", mamy coś na kształt syntezy horroru z mroczną przygodówką. "Przymierze" jest zdecydowanie bardziej nastawione na grozę, co sprawia, że ma lepsze tempo narracji. Jednak jego największym plusem jest znakomita, podwójna rola Michaela Fassbendera, który podnosi jakość tego dzieła o parę poziomów. Nie jest to kino aż tak tragiczne, jak się sądzi. Choć szczególnie dobre też nie.

Ocena: 6-/10

5 / 8

4. "Prometeusz" (2012)

"Prometeusz"
"Prometeusz"© fot. mat. pras. | Photo: Kerry Brown

Wszyscy gorąco czekali na ten film w 2012 r. Nie dość, że był to powrót Ridleya Scotta do serii, to jeszcze prequel "Ósmego pasażera Nostromo". Pomysł był niegłupi, bo chciano pożenić rasowe science fiction i gotycki horror oryginału z tezami Ericha von Daenikena, który wierzył, że życie na Ziemi stworzyły istoty pozaziemskie.

Sęk w tym, że ksenomorfy najbardziej przerażały tym, że ich pochodzenie było nieznane. Odarcie ich z tej tajemnicy zadziałało tylko na niekorzyść filmu. Ale wizualnie po latach wygląda to lepiej niż w 2012 r. No i tutaj właśnie Michael Fassbender dostarczył pierwszą wspaniałą rolę i właściwie dzięki niemu "Prometeusza" ogląda się w miarę bezboleśnie. Jak "Przymierze" - obejrzeć można, ale życia nie zmienia.

Ocena: 6/10

6 / 8

3. "Obcy 3" (1992)

"Obcy 3"
"Obcy 3" © fot. mat. pras.

"Obcy 3" wciąż wydaje się najbardziej niedocenianą częścią w serii. Widać to szczególnie na tle filmów, które pojawiły się po niej. Powstawanie trójki zasługuje na własny film, bo chaos, jaki dział się na planie był potężny. Był to też straszny debiut dla Davida Finchera, który musiał znosić mocne wtrącanie się studia w jego pracę. Ale pomimo problemów udało się mu nakręcić obraz dziwnie nęcący w swoim nadmiernym mroku.

Zabawa z biblijną ikonografią dodawała całości odpowiednio ciężkiego tonu, który Fincher rozwinął trzy lata później w "Siedem". Sigourney Weaver jako Ellen Ripley dostała też niezłe zamknięcie swojej historii, które niestety potem spartolono we wspominanym tu już "Obcy: Przebudzenie".

Ocena: 7+/10

7 / 8

2. "Obcy - decydujące starcie" (1986)

"Obcy - decydujące starcie"
"Obcy - decydujące starcie"© fot. mat. pras.

"Obcy" to seria, która ma dwa niekwestionowane arcydzieła. Wybór lepszego z nich to kwestia dnia lub nastroju. Są one zupełnie inne, ale pięknie się ze sobą dopełniają. Sequel nakręcony przez Jamesa Camerona to blisko 140-minutowa, perfekcyjna synteza kina akcji z industrialnym horrorem.

Twórca "Terminatora" pokazał nam też kompletnie innego ksenomorfa. W jego ujęciu jest to drapieżnik żyjący w mrówczym roju, skupiony wokół swojej królowej. Zwiększenie ilości stworów z jednego do kilkudziesięciu sprawiło też, że film jest bardziej intensywnym doświadczeniem niż oryginał. Choć taka decyzja w jakimś stopniu uderzyła w klimat, który nie jest tak namacalny jak u Scotta, to zdecydowanie nie można narzekać na napięcie. W tym filmie dzieje się mnóstwo.

Cameron ciekawie rozbudował również uniwersum (zwłaszcza w przypadku Weyland-Yutani) i przede wszystkim rozwinął postać Ripley, która jest tutaj już bohaterką na miarę ówczesnych gwiazd kina akcji. Każdy kolejny seans tego arcydzieła dostarcza potężne emocje. Jeśli nie mieliście okazji jeszcze widzieć, to koniecznie nadróbcie.

Ocena: 10/10

8 / 8

1. "Obcy - 8. pasażer "Nostromo" (1979)

 "Obcy - 8. pasażer "Nostromo"
"Obcy - 8. pasażer "Nostromo" © fot. mat. pras.

Za tydzień pewnie ten film wymieniłbym z dziełem Camerona, ale na chwilę obecną oddaję mu palmę pierwszeństwa w rankingu. Jest to wspaniałe dziecko kilku osób. Jest przytomny i odpowiednio ekonomiczny scenariusz Dana O’ Bannona. Jest wybitna reżyseria Ridleya Scotta, który wyczarował przerażający i sugestywny dom grozy, traktując statek kosmiczny jak gotyckie zamczysko.

Jest w końcu cudowna wyobraźnia H.R. Gigera, który dał światu ksenomorfa oraz wiele innych artefaktów związanych z tym światem. No i nie można zapominać o Sigourney Weaver, która w tym filmie nie była może jeszcze bohaterką kina akcji, ale nie mogła zagrać bardziej przekonująco osoby mierzącej się z niewyobrażalnym koszmarem.

Pierwszy "Obcy" ma tempo, które wciąż świetnie działa. Nie boi się nawet korzystać z ciszy, co tylko wzmacnia jego efektywność. Jest podręcznikowo upiorny. Aż trudno sobie wyobrazić, jakie musiał robić wrażenie w 1979 r. Dziś jedynie scena efektu praktycznego ze stworem w scenie jego narodzin wypada przestarzale. Reszta jest nieskazitelna. Absolutna klasyka horroru, która broni się przy każdym odświeżeniu.

Ocena: 10/10

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)