Obywatel świata. Recenzja filmu "Tony Halik" w reż. Marcina Borchardta

Nieustraszony łowca przygód, podróżnik, dziennikarz i korespondent amerykańskiej NBC. Tony Halik miał był jedną z najbarwniejszych postaci telewizyjnych w czasach PRL-u, a jego opowieści o odległych lądach słuchały miliony widzów. Marcin Borchardt w swoim fascynującym dokumencie przybliża nam wielowymiarową postać słynnego globtrotera.

Obywatel świata. Recenzja filmu "Tony Halik" w reż. Marcina Borchardta
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Młodsi widzowie mogą nie rozumieć fenomenu Tony’ego Halika, ale dla starszych był on idolem, nieustraszonym łowcą przygód i skarbnicą wiedzy o miejscach, o których w czasach głębokiego komunizmu nikt nawet nie śmiał marzyć. Podróżom poświęcił całe życie, a jego otwartość i pogodna natura sprawiały, że zjednywał sobie sympatię ludzi wszędzie, gdzie się pojawił. Mówiono o nim "polski Indiana Jones", bo jego materiały z podróży – okraszone barwnymi anegdotami – oglądało się z wypiekami na policzkach, jak wciągający film przygodowy.

Bajkowe życie podróżnika, niegasnąca sława i długie pasmo sukcesów – to wszystko sprawiło, że Tony Halik stał się postacią kultową – tak niezwykłą, że aż nierealną. Nieco ekscentryczny wygląd i nieprawdopodobne opowieści złożyły się na mit nieustraszonego zdobywcy odległych terenów. Mimo powszechnego zachwytu Halik wzbudzał też wiele kontrowersji – szczególnie w kwestii autentyczności opisywanych zdarzeń. Sceptycy zarzucali podróżnikowi wybujałą fantazję i skłonność do mitomanii. Jednak ostra krytyka wcale nie zachwiała jego silnej pozycji w medialnym świecie. Tylko co jakiś czas wraca pytanie: ile Tony Halik naprawdę zobaczył i doświadczył, a ile sobie wymyślił?

"Tu byłem". Jaka jest prawda o Tonym Haliku?

Marcin Borchardt postanowił bliżej przyjrzeć się działalności słynnego globtrotera. Reżyser dotarł do wielu archiwalnych zdjęć i nagrań zgromadzonych w archiwach IPN-u, Filmoteki Filmowej, Telewizji Polskiej i amerykańskiej stacji NBC, Muzeum Etnograficznego, a nawet do kroniki filmowej w Argentynie, gdzie Halik przebywał przez wiele lat. Z nieznanych dotąd materiałów i rozmów z bliskimi podróżnika Borchardt stworzył fascynujący portret człowieka głodnego przygód i wiecznie nienasyconego życiem.

"Tony Halik" jest pięknym hołdem oddanym podróżnikowi. Twórca tego dokumentu nie ocenia swojego bohatera, nie stara się też za wszelką ceną udowodnić mu kłamstw, o jakie często bywał posądzany. Borchardt oddaje głos prawdziwym uczestnikom tej historii i zgrabnie zestawia ze sobą liczne wspomnienia oraz anegdotki samego Halika, a także jego rodziny i przyjaciół. Ich relacje często nie pokrywają się ze sobą, ale to w brew pozorom jeszcze bardziej zaostrza apetyt na dalszy ciąg niezwykłych wydarzeń.

Pierwsze 180 000 km przygody

Tony Halik, a właściwie Mieczysław Sędzimir Antoni Halik, wychował się w rodzinnym majątku Żabiny w woj. warmińsko-mazurskim. Jak sam wspominał, pasją do podróżowania zaraził go dziadek, który w młodości dużo jeździł po świecie. Nestor rodu opowiadał małemu Mietkowi o odległych kontynentach, zapierających dech w piersiach krajobrazach i dzikich plemionach, żyjących z dala od cywilizacji. Równocześnie Halik pasjonował się lotnictwem. Chciał zdobyć zawód pilota, żeby móc latać w przestworzach, zwiedzać obce, dalekie kraje. Te plany pokrzyżowała mu wojna. Ranny w boju trafił do Francji, gdzie poznał swoją przyszłą żonę, Pierrette Andrée Courtin. Halik jednak wcale nie zrezygnował z marzeń o podróżach – wręcz przeciwnie. Już wkrótce młode małżeństwo wyruszyło w świat, by odkrywać i dokumentować piękno odległych lądów. Wspomnienia z licznych wypraw spisał w swojej pierwszej książce – "180 000 km przygody".

Obraz
© Materiały prasowe

Mąż, ojciec, podróżnik, gawędziarz, showman

Z licznych opowieści bliskich i znajomych można wywnioskować, że Tony Halik miał wiele twarzy, a każda z nich w niczym nie przypominała poprzedniej. Świat postrzegał go przede wszystkim jako odważnego podróżnika, ale był też mężem i ojcem. Jak sprawdzał się w tych rolach? Syn Halika, Ozana, przyznaje, że ojciec był w jego życiu nieobecny. Tony miał swój daleki świat, który początkowo dzielił z rodziną, ale później zatracał się w nim samotnie. Wieczna tułaczka po świecie dla małego dziecka wydawała się wspaniałą przygodą, jednak z czasem Ozana zaczął tęsknić za normalnym życiem, jakie wiedli jego rówieśnicy. Halik był jednak niespokojnym duchem, nie potrafił usiedzieć w miejscu. Wkrótce poznał polską dziennikarkę Elżbietę Dzikowską i ruszył z nią w dalszą drogę, zostawiając żonę i syna we Francji.

Tam, gdzie pieprz rośnie

Dzikowska i Halik stworzyli świetny duet telewizyjny, który przyciągał przed ekrany miliony widzów. Ich cykle podróżnicze "Tam, gdzie pieprz rośnie", "Tam, gdzie rośnie wanilia" oraz "Pieprz i wanilia" zyskały miano formatów kultowych, które wierni fani do dziś wspominają z rozrzewnieniem. Czy zatem jest sens dochodzić, ile w opowieściach Halika było prawdy? Chyba nie, bo nawet jeżeli część przygód sobie wymyślił, to przecież za to także go kochamy. Tony Halik ubarwiał Polakom szarą rzeczywistość PRL-u i tego z pewnością nikt mu nie zapomni.

Faktem jest, że był bardzo zdolnym reporterem, a swoją pogodą ducha zjednał sobie ludzi na całym świecie. Był świadkiem wielu wydarzeń, które zmieniły bieg historii, poznał wybitne osobistości i lubił się tym chwalić. Trudno powiedzieć, ile prawdy jest w tym, że podczas spotkania z królową Elżbietą II Halikowi pękły spodnie albo że zrobił obszerny wywiad z Fidelem Castro. Prawdą jest natomiast, że był w Stoczni Gdańskiej podczas porozumień sierpniowych, a także to, że był fotografem prezydenta Wenezueli Carlosa Andrésa Pérez i jego żony Evity, a także to, że miał ogromny wkład w rozwój amerykańskiej stacji telewizyjnej NBC.

Halik, jakiego zapamiętamy

Tony Halik był zjawiskiem, a zjawisk się nie ocenia. W filmie Marcina Borchardta zobaczymy wszystkie odcienie jego fascynującego życia, role, w jakich się spełniał, lęki, jakich doświadczał i kulisy wypraw, które były dla niego nie tylko obietnicą wrażeń, ale także ucieczką od przeszłości. Tony Halik nie miał swojego miejsca. Jego domem był cały świat, bo wszędzie czuł się jak u siebie. Dokument Borchardta stanowi wspaniałą, zdumiewającą bogactwem faktów kronikę pamiątkową dokumentującą życie niezwykłego człowieka. Na tle jego opowieści (tych prawdziwych i tych zmyślonych) prozaiczna rzeczywistość komunistycznej Polski stanowiła bolesny, odpychający kontrast. Nic dziwnego, że rodacy tak chętnie słuchali o perypetiach Halika w Argentynie, Peru czy w dżungli amazońskiej. Czar wspomnień słynnego podróżnika do dziś zachwyca i fascynuje. Warto poddać się tej magii – szczególnie teraz, w nadchodzące jesienne dni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)