Olga Bołądź: Trzeba iść do przodu
Olga Bołądź dała się poznać widzom dzięki roli Joli w serialu "Teraz albo nigdy!". Widzowie zafascynowani tą bajkową opowieścią nie mogą jej darować, że za wszelką cenę chce wyjść za mąż za przystojnego Michała i udaje przed nim, że jest w ciąży. Z aktorką rozmawialiśmy o roli w serialu, planach zawodowych i aktorstwie. Nie zdradzimy jednak jak zakończy się ta historia...
19.06.2008 17:05
**
Lubi pani Jolę z "Teraz albo nigdy!"?**
Pewnie, to strasznie fajna dziewczyna. A panu się podoba?
**
Ja patrzę na to z punktu widzenia mężczyzny. To chyba niegodziwe tak oszukiwać biednego Michała i wmawiać mu, że jest się w ciąży...**
To lepiej niech pan spojrzy jak on flirtuje z Martą (śmiech). Moim zdaniem Jola jest bardzo ciekawą postacią do grania i jako aktorka nie skarżę się. Lubię takie role, bo ona jest inna i dziwna.
**
A co na ten temat mówią widzowie? Nie mają do pani pretensji?**
O dziwo spotkałam się z bardzo ciepłym przyjęciem. Ta rola bardzo im się podoba. Wszyscy mówią, że jest to bardziej zjawiskowe niż straszne. Jola nie jest zła tylko ciekawa.
**
Odejdźmy już od serialu. Ostatni rok był dla pani bardzo szczęśliwy. Ledwo co skończyła pani szkołę teatralną w Krakowie, a już zagrała pani w dwóch głośnych produkcjach. W kinie widzieliśmy panią niedawno w "Skorumpowanych", a teraz możemy panią podziwiać w telewizji w serialu "Teraz albo nigdy!". Jak to się pani udało?**
Pracuję jeszcze w teatrze w Krakowie, a mieszkam w Warszawie i tu chodzę na castingi. Mam fajną agencję i na tym to chyba polega. Nie wolno się poddawać tylko trzeba szukać propozycji i pracować.
Na jesieni rozpoczynam zdjęcia do nowego filmu fabularnego "Piksele". Szczegółów nie mogę zdradzić, ale będzie to czarna komedia, czyli znowu inna rola niż poprzednie.
**
Pochodzi pani z Torunia, szkołę aktorską skończyła pani w Krakowie, a mieszka w Warszawie. Co panią tak gna po świecie?**
Dopiero zaczyna mnie gnać! Teraz mam w ręku kolejny scenariusz, tym razem z Włoch i niedługo wyjeżdżam w tej sprawie do Rzymu.
**
Może nam pani zdradzić tajemnicę w jakim filmie panią zobaczymy?**
Nie, bo jeszcze niczego nie podpisałam. Jeszcze za wcześnie o tym mówić.
**
Słyszałem, że świetnie zna pani język włoski, hiszpański i angielski...**
To dlatego, że studiowałem aktorstwo w Barcelonie i tam dobrze nauczyłam się hiszpańskiego. Wcześniej znałam tylko język włoski i angielski. W Barcelonie spędziłam pół roku i grałam po hiszpańsku. Było naprawdę świetnie. Mamy teraz wspólny rynek pracy i warto się rozwijać, żeby pracować w innych krajach. To mnie ciągnie w świat.
**
Jest duża różnica między nauką warsztatu aktorskiego w Polsce i w Hiszpanii?**
Tak, studiowałam tam na wydziale ruchowym i muszę powiedzieć, że w Hiszpanii jest zupełnie inne podejście do aktorstwa. Tam się uczyliśmy każdej techniki gry - nawet ze szkoły japońskiej. Więcej się tam dowiedziałam o Kantorze i Grotowskim niż w Polsce. U nas jest większy nacisk położony na wykształcenie bardziej klasyczne.
**
Pół roku to nie za mało?**
Trochę za mało, ale wiedziałam, że muszę wrócić do Polski. Na trzecim roku miałem wspaniałe zajęcia m.in. z panem Janem Peszkiem. Warto więc było wracać.
**
Dlaczego w Polsce na miejsce studiów wybrała pani Kraków, a nie piękną Warszawę?**
Bo to Kraków jest piękny (śmiech). Wydawało mi się, że szkoła krakowska jest o wiele bardziej przyjazna dla rozwoju wewnętrznego. Nie ma tam takiego pośpiechu co w Warszawie i jest klimat, który pozwala się bezpiecznie rozwijać. Po prostu tam nie ma nacisków na castingi. Przez pierwsze lata studiów w ogóle nie zawracałam sobie tym głowy i nie wyjeżdżałam do Warszawy. Spokojnie studiowałam i chodziłam na zajęcia.
Miałam tam wspaniałych profesorów, najlepszych z najlepszych. Miałam zajęcia z panem Trelą, Globiszem, Lupą i dwa lata z Peszkiem, u którego robiłam dyplom. To byli fantastyczni pedagodzy.
**
Chyba czuje się pani zadowolona z tego co pani już osiągnęła?**
Dziękuję Bogu za to, że gram i za to, że dostaję kolejne propozycje.
**
Aktorstwo to nie jedyne pani zainteresowania. Słyszałem także, że interesuje się pani tańcem i skończyła pani nawet szkołę tańca w Toruniu...**
Chyba każdy miał w swoim życiu etap zainteresowania baletem. A jak jest się dzieckiem to robi się różne rzeczy. Miałam to szczęście, że mogłam robić i to.
**
Również śpiewa pani.**
Tak, ale na razie jest to moje drugoplanowe zajęcie, bo nie mam na to zbyt wiele czasu. W ogóle mam bardzo mało czasu dla teatru i nie angażuję się w to, bo trudno mi to pogodzić z innymi zajęciami. Ale jak znajdę czas, to czemu nie.
**
Zobaczymy panią kiedyś na scenie Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu?**
Na scenie pewnie tak, ale we Wrocławiu raczej nie. Bardziej interesuję się muzyką klubową i współczesnym brzmieniem, eksperymentami głosowymi, graniem na żywo i improwizowaniem.
**
Skąd u pani tyle różnych zainteresowań?**
Jak ktoś ma ADHD? (śmiech)...
**
A ma pani?**
Nigdy nie byłam na takich badaniach, bo kiedy byłam dzieckiem nie było to takie modne jak teraz. U mnie stwierdzono tylko dysortografię i to wszystko. A ADHD ujawniło się z biegiem czasu (śmiech).
**
Skąd u pani zainteresowanie aktorstwem? To rodzinne?**
Nie, pochodzę z bardzo normalnej rodziny w Toruniu i nikt u nas nie miał pociągu do teatru i filmu. Jestem jedyna. Moja siostra jest prawnikiem. To porządna rodzina i nagle trafiła się aktorka (śmiech).
**
Gdzie widzi pani siebie za pięć, dziesięć lat?**
Mam nadzieję, że pójdę do przodu. A gdzie to będzie - zobaczymy. Będę pracowała tam, gdzie będą ciekawe role, bo chcę pracować i szukać nowych wyzwań. Cały czas staram się zmieniać role. Jeżeli popatrzy pan na to, co dotychczas zrobiłam, to sam pan zobaczy, że jest różnorodność. Nie tylko to, co wychodzi teraz w filmie, ale również wcześniejsze role teatralne. To jest fajne w tym zawodzie - różnorodność.
**
Marzy pani o czymś specjalnym? Może jakaś kreacja kostiumowa?**
Kino rosyjskie i ekranizacja Czechowa. To na pewno (śmiech).
**
Czego w takim razie mogę pani życzyć?**
Zdrowia i pracy, bo o resztę musimy się już postarać sami.