Świat stracił geniusza komedii
W 1950 r., gdy Laurel i Hardy pracowali na planie filmu "Flip i Flap na bezludnej wyspie", towarzysząca im ekipa zauważyła, że obaj aktorzy coraz bardziej podupadają na zdrowiu. Wprawdzie wciąż jeździli po świecie i spotykali się z fanami, ale każdy taki wyjazd długo później odchorowywali.
W 1954 r. Hardy miał atak serca i aktorzy musieli odwołać jedną ze swoich tras. Komik mocno schudł i czuł się coraz gorzej - wtedy dotarło do niego, że sytuacja jest naprawdę poważna. Dwa lata później doznał wylewu i praktyczne nie wstawał z łóżka, pielęgnowany przez ukochaną żonę Lucille. Po dwóch kolejnych wylewach zapadł w śpiączkę, z której nigdy się już nie wybudził. Zmarł 7 sierpnia 1957 r.
Laurel był zbyt chory, by przyjść na pogrzeb Hardy'ego ("Babe by to zrozumiał", powiedział tylko), a śmierć przyjaciela zupełnie go przytłoczyła. Znajomi twierdzili, że już nigdy nie podniósł się po tym ciosie.
- Świat stracił geniusza komedii. A ja swojego najlepszego przyjaciela - rozpaczał Laurel. Przez następne lata wciąż spotykał się z fanami, chcąc pielęgnować pamięć po Hardym.