"Rybka zwana Wandą"
Nie zawsze trzeba paść ofiarą przerażenia. Duński przypadek udowadnia, że można odejść z innego powodu.
W 1989 r. Ole Bentzen w czasie projekcji komedii kryminalnej "Rybka zwana Wandą" umarł ze śmiechu. Tętno serca Bentzen przechodziło między 250-500 uderzeń na minutę i ostatecznie uległo zatrzymaniu.