3z19
Ornella Muti
Ornella Muti
**Jeśli uroda jest pułapką, to z pewnością miłą. Szczerze mówiąc, pani bardzo pomogła w karierze. Jako aktorkę widzowie pamiętają panią z wielu filmów, w których grała pani ciałem, jak chociażby w „Ostatniej kobiecie” z Gerardem Depardieu czy w „Appassionacie”. Uważano panią we Włoszech za symbol seksu, w 1994 r. okrzyknięto panią najpiękniejszą kobietą świata, pozowania nago do tegorocznej wystawy też nie zaproponowano przecież wszystkim pięćdziesięciolatkom, ale właśnie pani, to chyba cieszy?**
– Zawsze przyznawałam się do tego, że zrobiłam karierę dzięki urodzie i jestem za to wdzięczna moim rodzicom. Piękno jednak przemija. Nawet gdybym zrobiła sobie sto liftingów, nie będę miała skóry, jaką miałam jako dwudziestolatka. Sesja zdjęciowa, o której mówimy, była dla mnie doświadczeniem mało radosnym. Wszyscy mówili mi, że jestem piękna, a ja czułam się źle, niezręcznie i nie potrafiłam się zrelaksować. Co tu dużo ukrywać, starzenie się boli; jeśli ktoś temu zaprzecza, kłamie. Trzeba przejść przez ten ból, nie ma sensu go ukrywać ani się go wstydzić.