Oscary 2022. Największe filmy bezlitośnie wyśmiane na scenie
Po miałkim, nudnym i żenującym spektaklu, jakim były zeszłoroczne Oscary, na scenę Dolby Theatre powróciły prowadzące! Otworzyły galę z przytupem, posypały się żarty, które nie każdemu musiały się podobać. Wiele zaś osób chowało po nich twarze w dłoniach.
Tegoroczne rozdanie Oscarów prowadziły trzy komiczki: Regina Hall, Amy Schumer i Wanda Sykes. Przywitały widzów celnym żartem o tym, że taniej było zatrudnić trzy kobiety, niż jednego mężczyznę. To gorzkie twierdzenie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem i oklaskami na sali.
Dalej "rozprawiły" się z kilkoma oscarowymi hitami. "Psie pazury", które otrzymały kilka nominacji do statuetki? "Oglądałam ten film trzy razy, jestem już w połowie" - padło ze sceny. Reżyserka obrazu, Jane Campion przyjęła to z szerokim uśmiechem i bez mrugnięcia oka.
Dalej Amy Schumer zaczęła mówić o hicie Netfliksa "Nie patrz w górę" sugerując, by jego twórcy lepiej "nie patrzyli na recenzje". Pochwaliła Leonardo DiCaprio za to, że dba o planetę i dodała, że pewnie robi to... dla wszystkich swoich dziewczyn, które są od niego o kilkadziesiąt lat młodsze.
Najbardziej celna wydaje się uwaga wypowiedziana w kierunku twórców filmu "Being the Ricardos". Schumer z zachwytem wyrażała się o tym, że udało się stworzyć film o najbardziej znanej komiczce Lucille Ball... bez jednego zabawnego momentu!
Zebranej na miejscu publiczności nie zostało nic innego jak dyplomatyczny śmiech i oklaski. Amy Schumer nie była jednak nawet w połowie tak "okrutna", jak potrafił być Ricky Gervais, gdy był gospodarzem Złotych Globów. Jego bezlitosne żarty przeszły do historii, a aktor do dziś twierdzi, że jest przez to w Hollywood persona non grata.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.