„Ostatnia rodzina”: Beksińscy za kulisami [RECENZJA BLU-RAY]
Najlepszy polski film 2016 roku trafił do sklepów w bardzo dobrej, choć lekko zawodzącej pod kątem materiałów dodatkowych edycji Blu-ray dystrybutora Kino Świat. Warto mimo wszystko pokusić się o zakup debiutu fabularnego Jana P. Matuszyńskiego.
Materiały dodatkowe to aspekt wydań DVD/Blu-ray, którego gigantycznego potencjału w Polsce praktycznie nikt nie wykorzystuje. Podczas gdy edycje zagraniczne nawet średnio udanych filmów opływają w pogłębione reportaże z planu, ciekawe dyskusje o różnych aspektach procesu tworzenia, fanowskie ciekawostki, atrakcyjne anegdoty i dużo niespodzianek, u nas polega to przeważnie na bezrefleksyjnym chwaleniu danej produkcji. Jeżeli w ogóle pojawiają się jakieś dodatki, bowiem często do filmu dołączony jest tylko pakiet zwiastunów innych produkcji. Edycja Blu-ray „Ostatniej rodziny” wybija się znacznie ponad ten poziom – dostajemy przede wszystkim opcję obejrzenia filmu z komentarzem twórców oraz ciekawy dwudziestominutowy making of – natomiast uważam, iż tak ogromny sukces polskiego kina oferował znacznie szersze możliwości.
Szczególnie, że taka autorska interpretacja losów rodziny Beksińskich aż się prosi o analizy porównawcze, pogłębione wywiady z aktorami, być może relacje ze spotkań z widzami w Locarno, Gdyni czy na innych festiwalach z różnych części świata. Jest dla mnie oczywiste, że części z tych pomysłów nie dało się zapewne zrealizować z powodów finansowych lub kwestii związanych z prawami autorskimi, lecz jestem równocześnie przekonany, że można było zrobić znacznie więcej, a przygotowane na potrzeby edycji Blu-ray materiały mogłyby promować film dalej na świecie.
Koniec z narzekaniem. Mimo wszystko polska edycja Blu-ray zawiera bardzo solidne materiały dodatkowe, które pomagają zrozumieć część fenomenu „Ostatniej rodziny”. Ze wspominanego making ofu można dowiedzieć się między innymi o tym, że scenografka Jagna Janicka i jej ekipa kupili setki oryginalnych rekwizytów z czasów PRL-u – wliczając w to klamki czy kontakty – by uwiarygodnić oba mieszkania Beksińskich. Choć większość tych detali pozostaje niezauważona, widz czuje podświadomie, że ten świat jest prawdziwy, naturalny – że nie jest sztuczny.
Making of demonstruje również pokrótce, w jaki sposób kreatywnie korzystano z dobrodziejstw efektów wizualnych. Nie tylko w ujęciach plenerowych, w których odtworzono nieistniejący już w takiej formie warszawski Służew, ale także – a raczej przede wszystkim – w scenach we wnętrzach. Z oczywistych względów film nie był kręcony w prawdziwym bloku, lecz w pozwalającym kontrolować światło i dźwięk studiu, więc w zasadzie wszystko, co widać za oknami, zostało w taki czy inny sposób dodane komputerowo. Animowane projekcje oraz różne cyfrowe tricki zostały wkomponowane w film tak doskonale, że oglądając „Ostatnią rodzinę” ma się po prostu wrażenie, że kamera została postawiona na statywie w jakimś PRL-owskim mieszkaniu w bloku.
Osiągnięcie takiej „dokumentalnej jakości” jest oczywiście niezwykle trudne, więc tym większe brawa dla ekipy „Ostatniej rodziny”. O zbliżonej do dokumentu formie opowiadają w making ofie zarówno reżyser Jan P. Matuszyński, jak i autor zdjęć Kacper Fertacz, wspominając między innymi przyjętą na planie zasadę, że każda scena musi zostać nakręcona na jednym ujęciu, żeby nie zaburzać montażem płynności postrzegania czasu. Twórcy „Ostatniej rodziny” nie chcieli również odchodzić zbytnio od materiałów video pozostawionych przez Zdzisława Beksińskiego, który przez wiele lat dokumentował życie swoich bliskich za pomocą kamery.
Filmowcy podkreślają wielokrotnie, że dzięki dostępowi do autentycznych nagrań czuli się na planie jak podglądacze, co było jednocześnie ekscytujące i przerażające, bowiem jeszcze bardziej zwiększało poczucie odpowiedzialności. Szkoda natomiast, że poza Andrzejem Sewerynem, który w making ofie zwraca się bezpośrednio do widza, żeby traktować film fabularny jak film fabularny, kwestia kontrowersji związanych z ukazywaniem Beksińskich nie zostaje podjęta.
Jednym słowem, making of, choć jedynie prześlizguje się po niektórych arcyciekawych zagadnieniach związanych z filmem, dorównuje solidnym zagranicznym reportażom z planu. Równie ciekawy jest zamieszczony na płycie komentarz reżysera Jana P. Matuszyńskiego oraz producentów Leszka Bodzaka i Anety Hickinbotham. Wywiązuje się między nimi fajna interakcja, razem wspominają różne ciekawostki z planu i podejmowane decyzje (początkowo planowano rozpocząć film sceną śmierci Zdzisława).
Jest dość luźno, a rozmówcy podejmują szereg tematów związanych z procesem realizacji: zagadnienia techniczne, anegdotki z planu, zauważanie rzeczy, które wpływają na ogląd całości, a które trudno wypatrzeć po jednym seansie (jak choćby kwestia samochodów na ulicach). Matuszyński, Bodzak i Hickinbotham opowiadają też o wyzwaniach aktorskich i reżyserskich oraz podają mnóstwo wartościowych informacji. Mimo że komentarzowi daleko do najlepszych zagranicznych dokonań w tej dziedzinie, jest to zdecydowanie najlepsza na płycie opcja pogłębienia wiedzy o filmie. Wraz z making ofem jest to doskonały dowód na to, że można było z edycji Blu-ray „Ostatniej rodziny” wycisnąć znacznie więcej.
Poza tymi dwoma dodatkami dostajemy słynny teaser zmontowany w takt „Nights in White Satin”, oficjalny zwiastun filmu, przygotowaną przez firmę Lightcraft półtoraminutową pokazówkę efektów wizualnych (ujęcia przed i po obróbce), teledysk do piosenki „W teatrze cieni” Anji Orthodox, a także bardzo fajny zbiór galerii zdjęć i plakatów filmu (są także obrazy Zdzisława Beksińskiego oraz fotosy z festiwalu w Gdyni). Plus cztery sceny niewykorzystane, których brak w filmie nie jest jakiś bardzo bolesny, ale które rzucają nowe światło na niektóre zamierzenia reżysera – warto obejrzeć wszystkie z dołączonym komentarzem Jana P. Matuszyńskiego.
Wydanie to pojedyncza płyta Blu-ray w plastikowym pudełku, a na niej film w formacie obrazu 2,40:1, z dźwiękiem w DTS HD 5.1 lub DD 5.1 (plus możliwość uruchomienia audiodeskrypcji w DTS HD 5.1, natomiast komentarz reżysera i producentów został nagrany w DD 2.0). Obraz i dźwięk robią bardzo dobre wrażenie, a czystość i klarowność kolorów oraz tekstur wspomaga dokumentalny styl całości, nie wybijając się na pierwszy plan. I pod tym kątem edycja Blu-ray „Ostatniej rodziny”, którą na rynek wprowadził dystrybutor Kino Świat, jest jak najbardziej satysfakcjonująca. Fani filmu będą zachwyceni, z kolei przeciwnicy – jeśli zdecydują się obejrzeć go raz jeszcze – być może dostrzegą coś, co umknęło ich uwadze w trakcie seansu kinowego.
Darek Kuzma