"Pewnego razu… w Hollywood". Kto jest kim w nowym filmie Tarantino?

Doczekaliśmy się! Do polskich kin wszedł właśnie 9. film Quentina Tarantino. W "Pewnego razu… w Hollywood" reżyser wziął tym razem na warsztat fabrykę snów i nakręcił najbardziej kinofilski film w swojej karierze.

W "Pewnego razu… w Hollywood" pojawia się multum nawiązań do historii kina, autentycznych miejsc, filmów i osób tworzących przemysł rozrywkowy.

Przygotowaliśmy więc dla was krótki przewodnik. Zobaczcie, jak naprawdę wyglądały osoby, które zainspirowały bohaterów granych m.in. przez Leonardo DiCaprio czy Brada Pitta.

Jednym z głównych bohaterów "Pewnego razu… w Hollywood" jest aktor Rick Dalton. Zagrał go Leonardo DiCaprio. W wywiadach Tarantino podkreślał, że Dalton jest postacią fikcyjną.

Co nie zmienia faktu, że tworząc ją reżyser bazował na autentycznych aktorach. M.in. Tyu Hardinie, który przeszedł podobną drogę jak ekranowy Rick Dalton – od telewizji do spaghetti westernów.

Drugim głównym bohaterem "Pewnego razu… w Hollywood" i kumplem Ricka Daltona jest Cliff Booth.

W ekranowego kaskadera wcielił się Brad Pitt. W tym przypadku jest podobieństwo między jego bohaterem a Halem Needhamem. Można nawet mówić o mocnej inspiracji.

Needham był najlepszym przyjacielem Burta Reynoldsa i jego dublerem. Zanim zaczął pracę jako kaskader, służył w armii.

Panowie przez kilka lat nawet mieszkali razem, a Needham napisał i wyreżyserował dwa filmy, w których zagrał Reynolds: "Mistrz kierownicy ucieka" oraz "Wyścig armatniej kuli".

W "Pewnego razu… w Hollywood" pojawia się też Roman Polański, w którego brawurowo, jak piszą krytycy, wcielił się nasz rodak Rafał Zawierucha.

W nocy 3 sierpnia 1969 r., kiedy jego żona Sharon Tate została zamordowana przez sektę Charlesa Mansona, Polański przebywał w Londynie.

Roman Polański kończy w tym roku 86 lat. Jego najnowszy film "Oficer i szpieg" wejdzie na ekrany polski kin w grudniu.

Oglądając "Pewnego razu… w Hollywood" zobaczycie też Sharon Tate, żonę Romana Polańskiego, którą poślubił 20 stycznia 1968 r.

Do roli Tate została wybrana Marot Robbie, znana m.in. z takich filmów jak "Legion samobójców" czy "Wilk z Wall Street".

Decyzję obsadową Quentina Tarantino oraz kreację Robbie pochwaliła siostra Sharon Tate, Debra.

Inną autentyczną osobą sportretowaną w "Pewnego razu… w Hollywood" jest tragicznie zmarły Bruce Lee.

W mistrza wschodnich sztuk walki wcielił się 35-letni Mike Moh, znany m.in. z niezbyt udanego serialu Marvela "Inhumans".

Sposób, w jaki Bruce Lee został sportretowany w filmie, wzbudził żywe protesty jego córki.

- Jest przedstawiany jako arogancki dupek, a nie jako ktoś, kto musiał wkładać trzy razy więcej wysiłku by osiągnąć coś, co innym przychodziło łatwo - grzmiała w rozmowie z The Wrap.

Na odpowiedź Tarantino nie trzeba było długo czekać.

- Bruce Lee był trochę aroganckim facetem. Nie wymyśliłem zbyt wiele - mówił podczas wizyty w Moskwie.

Autentyczną postacią jest w "Pewnego razu… w Hollywood" również Steve McQueen, grany przez Damiana Lewisa. To aktor znany m.in. dzięki roli w serialu "Homeland".

W prawdziwym życiu McQueen był jednym z pierwszych aktorów, który samemu wykonywał sceny kaskaderskie.

Gwiazdor "Wielkiej ucieczki" znajdował się też na liście Charlesa Mansona, o którym pogardliwie wyrażał się w mediach.