Trwa ładowanie...
07-08-2000 02:00

Pierwszy dzień Festiwalu

Pierwszy dzień Festiwalu
d9dwmxx
d9dwmxx

Pierwszy dzień Festiwalu Lato Filmów w Kazimierzu już za nami. Oprócz kilkunastu tytułów, polskich i zagranicznych, które można było obejrzeć w dwóch kinach, organizatorzy festiwalu zapewnili publiczności nie lada gratkę - spotkanie z Jerzym Stuhrem. Pretekstem był przedpremierowy pokaz najnowszego filmu krakowskiego aktora i reżysera "Duże zwierzę". Wieczorem, tuż po projekcji, Jerzy Stuhr opowiadał i odpowiadał na pytania dotyczące filmu.

"Duże zwierzę" to obraz, który powstał na podstawie odnalezionego, młodzieńczego scenariusza Krzysztofa Kieślowskiego. Opowiada o szanowanym pracowniku banku, mieszkańcu małej górskiej miejscowości, który pewnego dnia pojawia się na ulicy z wielbłądem. Wzbudza to najpierw popłoch, a z czasem nienawiść społeczności. Film jest czarno - biały, ponieważ, jak mówi reżyser "Chciałem uniknąć kiczu. Brak kolorów pozwolił mi na stworzenie realnego świata, a nie kolorowej bajki".

Według Stuhra film opowiada o wciąż wszechobecnej nietolerancji. O tym, że bycie indywidualistą często przysparza głownie kłopotów, a nie płynącej z tego satysfakcji. Każdy z nas ma w sobie jakiegoś "wielbłąda" - coś o czym marzymy i za czym tęsknimy, coś, co nie zawsze musi być racjonalne i normalne. "Ponieważ problem jest uniwersalny, wszechobecny i ponadczasowy, chciałem stworzyć film, który byłby poza czasem." - dodał Jerzy Stuhr.

Zapytany, co jest jego wewnętrznym "wielbłądem", Jerzy Stuhr odparł, że przede wszystkim rzucił na szalę swoją karierę aktorską, żeby samemu robić filmy. "Mogłem siedzieć spokojnie, grywać rólki, z karabinem biegać. Pieniążków dużo, popularność. A ja to wszystko rzucam w imię jakiegoś wielbłąda, który mnie gna, sprawia, że ciągle się narażam na krytykę. A drugi wielbłąd we mnie to to, że nie chcę być porównywany z nikim innym. Źle to znoszę."

d9dwmxx

Przyznał, że po projekcji w jednym z krajów Europy Zachodniej zarzucono mu, iż przedstawił problem nietolerancji jako postkomunistyczny kompleks kraju zza żelaznej kurtyny. "Taaaka żyła mi od razu wyskoczyła. Jak to? A czy u was nie jest tak samo? Czy nie zauważacie, że główny faszysta skin włoski mówi, że geje w Coloseum - tak, ale z lwami!"

"Chciałem pokazać, że każdy z nas ma prawo do miłości, prawo do bycia indywidualistą, prawo do tego, żeby się nie dać zrównać w upodobaniach i gustach z innymi" - dodał reżyser. "Wprawdzie, kiedy otrzymałem scenariusz, miałem bardzo dużo wątpliwości. Długo się wahałem, czy podjąć się tej pracy. Nie byłem pewien, czy uda mi się zachować oryginalność tekstu Krzysztofa Kieślowskiego." Reżyser przyznał, że bał się, iż balansuje na granicy banału, jak sam przyznał "Nie łatwo było trzymać się prostej konstrukcji."

Jerzy Stuhr nie chciał zdradzić swoich planów na przyszłość, zapewnił jednak, że dotyczą one jego kolejnego wewnętrznego wielbłąda, a więc na pewno będzie chciał je zrealizować.

d9dwmxx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d9dwmxx