Po zachodzie słońca (After The Sunset)
"Po zachodzie słońca" to film lekki, przyjemny i ulotny jak sen o wakacjach na egzotycznych wyspach w towarzystwie pięknej Salmy Hayek i wciąż przystojnego Pierce’a Brosnana. Tak więc zarówno panowie, jak i panie znajdą coś dla siebie.
Max Burdett (Pierce Brosnan)
po udanym skoku wyjeżdża wraz z piękną Lolą (Salma Hayek)
na Rajską Wyspę, by tam spędzić resztę życia pławiąc się w luksusie i słońcu. Niestety w ślad za nimi przybywa agent FBI (Woody Harrelson), który nie traci nadziei na to, że wreszcie uda mu się złapać Maxa na gorącym uczynku. Nadarza się ku temu właściwa okazja, na Rajską Wyspę przypływa bowiem statek, na którego pokładzie znajduje się drogocenny brylant. A takiej okazji Max Burdett z pewnością nie przepuści.
"Po zachodzie słońca" pokazuje, że egzotyczne wakacje na dłuższą metę są bardzo nudne: bo ile w życiu można wypić koktajli owocowych, zjeść homarów czy też obejrzeć romantycznych zachodów słońca? Wszystko może się w końcu znudzić - nawet raj. A Max Burdett nie lubi się nudzić. Uwielbia natomiast kraść cenne brylanty. Niestety jego ukochana Lola, jak to kobieta, lubi stawiać niemożliwe do spełnienia warunki – każe Maxowi rzucić niebezpieczny fach, by razem mogli żyć długo i szczęśliwie. Maxowi jednak do pełni szczęścia nie wystarcza Lola. On czeka na wyzwanie. I jak to facet, musi dostać wszystko...
Reżyser Bret Ratner, specjalista od kina rozrywkowego, nakręcił całkiem przyzwoity film, który nie zmusza do myślenia, ale za to pozwala nam się do woli rozkoszować tym, czego nam na co dzień brakuje - egzotyką. I trzeba przyznać, że ten egzotyczny koktajl przyprawiony szczyptą poczucia humoru smakuje całkiem nieźle. Szkoda tylko, że po wyjściu z kina widz musi stanąć oko w oko z rzeczywistością, która nie przedstawia się aż tak kolorowo. Ale to już inna bajka.