Pokochać siebie, pokochać życie
Czy wiesz jak to jest czuć się przegranym lub nic nie wartym? Rzucanym przez wichry losu jak potargana, pobrudzona kartka papieru przez hulający po ulicach wiatr? Nic ci się nie udaje, wszystkim jesteś coś dłużny, a życie to ciąg kłamstewek, wymyślonych opowiastek, okłamywania nie tylko innych, ale i kogoś najbliższego,samego siebie. Taki właśnie jest Andre Moussah, 28 lat, kawaler, główny bohater filmu.
03.04.2007 14:24
"Jestem sympatyczny, wrażliwy, szczodry, zaradny w łóżku - mucha nie siada!"
Super gość! Tak, tylko to nie zdanie o nim, tylko o tym kim chciałby być. W istocie Andre to drobny, bardzo drobny cwaniaczek i wielki nieudacznik. Jakoś sobie radzący w dżungli wielkiego miasta jakim jest Paryż, choć w istocie kruchy jak zwykła, przeciętna zapałka. Więcej w nim ukrytej wrażliwości niż cech prawdziwego macho. Od mężczyzn wziął to co najgorsze: obłudę, chorą ambicję, strach przed porażką i miłością.
Młody, a jakby już u schyłku życia. Los jest zdawałoby się nieubłagany i przychodzi w końcu chwila, gdy ci którym jest dłużny pieniądze, a których stale mami słowami, nie chcą już dłużej czekać. Nadziei nie widać mimo ładnej miejskiej pogody. Jest za to wysoki most, jest brudna rzeka, Sekwana, jest koniec udręki zwanej przez Andre jego życiem. Tylko, że z tego samego mostu, wyprzedzając go o parę tak niby niewiele wartych chwil, skacze dziewczyna.
"Zabić się człowiekowi nie dadzą! (...) Nie mogę mieć minuty spokoju, żeby z godnością odwalić kitę!"
Anioł nie dziewczyna! Andre w porywie serca rzuca się do wody, nie aby utonąć, ale żeby pomóc. I ratuje, ten, który podobno nie potrafi pływać. Cud jakiś czy co?! Życie, niespodziewanie uratowane, zaczyna przyspieszać jak tramwaj wychodzący zza zakrętu na prostą.
Dziewczyna, Angel-A, przyczepia się do Andre jak rzep do koszuli. Mówi, działa, prowokuje, towarzyszy, pomaga. Stara się być czymś w rodzaju lustra dla tego chłopaka. Ona, nieustannie ćmiąca papierosy prawie dwumetrowa blondyna, w obcisłej, kusej sukience, o prowokującym wyglądzie doświadczonej dziwki. On niski, niezbyt ładny, niezbyt bystry, cwaniaczek bez szansy na sukces. Bez wiary i nadziei w to, że można w swoim życiu coś zmienić. I tak jak na okładce płyty: ona górująca nad nim fizycznie i psychicznie. Dziwna, tajemnicza Angel-A.
Luc Besson nie zawodzi. W tym filmie występuje w podwójnej roli… reżysera i scenarzysty. Decyduje się na dość ryzykowny w dzisiejszych barwnych czasach zabieg: film czarno-biały, a w zasadzie w odcieniach szarości. Kolory nie rozpraszają nas, nie mamią, nie zniekształcają rzeczywistości. Choć Paryż i w tej stonowanej kolorystyce wygląda trochę bajecznie.
Pokazywany z dystansu, odrealniony, poranny, dziwnie cichy... Co ciekawe, zabieg jest całkiem udany, mimo, że film nie należy do kina artystycznego czy przeraźliwego niepokoju moralnego. Besson, jak to u niego bywa, bawi treścią i formą, przyciąga niesamowitą pracą kamery, porusza tematy poważne choć robi to z lekkim przymrużeniem oka. Komedia romantyczna? Trudno tak jednoznacznie ocenić. Z pewnością film, który dobrze się ogląda. Film ciepły, zabawny, pouczający.
Aktorzy nie tylko stają na wysokości zadania, ale i starają się podskoczyć ciut wyżej. Wyraziste postaci, przekonywające zachowania, urok osobisty, subtelne poczucie humoru, czy to wykonaniu Jamela Debbouze (Andre) czy Rie Rasmussen (Angel-a). Stają naprzeciw siebie kreując bohaterów kontrastowych zarówno fizycznie jak i psychologicznie. On rozgadany, rozgorączkowany, pełen pretensji, słaby, bezradny, w nieustannym biegu, bez chwili wytchnienia.
"Tlen nie ma czasu dojść do mózgu". Ona pewna siebie, spokojna, stawiająca życiu czoło bez lęku. Prowadzą ze sobą specyficzną grę, tak jak walkę toczą marudzenie i działanie, zdecydowanie i wieczna niepewność, umiejętność właściwej samooceny i nieustanne okłamywanie siebie i innych.
Jest w filmie ciekawa, wciągająca fabuła, są sceny zabawne i chwytające za serce. Jest nostalgia i tęsknota za życiem. Jest przewrotność, złożoność zachowań i prostota celów. Wygląda na to, że Besson nakręcił film na który miał ochotę. Nie oglądając się zbytnio na otoczenie.
Film co prawda trochę inny od jego dotychczasowej twórczości, ale zachowujący wiele elementów, które u niego lubię i cenię.
Film o tym, że niektórym trzeba udowadniać, że tak naprawdę są lepsi niż sądzą, że są czegoś warci, że potrafią się zmienić. Film o tym, że żeby być szczęśliwym trzeba umieć pokochać nie tylko innych, ale i samego siebie.