Polak zginął w Strefie Gazy. Współpracował z organizacją, o której powstał film
Na Disney+ można oglądać film dokumentalny Rona Howarda "Nakarmić świat" opowiadający o Jose Andresie i jego organizacji humanitarnej World Central Kitchen. O WCK zrobiło się głośno 1 kwietnia, gdy świat obiegła smutna informacja o tym, że w wyniku ataku w Strefie Gazy zginęli jej pracownicy. Wśród ofiar był Polak.
Jose Andres, założyciel World Central Kitchen, na początku dokumentu "Nakarmić świat" (premiera 2022 r.) stwierdza, że woli widzieć siebie jako kucharza niż szefa kuchni. Lubi poczuć ogień, czasem się oparzyć.
Jednak przez wiele lat w USA, czyli miejscu, do którego przyjechał w latach 90., był postrzegany jako kulinarny celebryta i karierowicz. Przerzucając go na bliższe nam realia, był trochę takim połączeniem Michela Morana i Roberta Makłowicza - postaci charyzmatycznej, doskonale odnajdującej się w medialnym świecie i potrafiącej zbijać na tym kapitał. Andres naprawdę odniósł sukces - 30 restauracji, występy u Lettermana. Prawdziwa gwiazda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: zwiastun dokumentu "Nakarmić świat"
Żywność ważniejsza niż paliwo
Jednak Andresowi było pisane zrobienie czegoś więcej niż kariery w świecie kulinarnym i medialnym. Hiszpan otrzymał swoje powołanie w 2010 r., gdy Haiti nawiedziło trzęsienie ziemi. - Byłem na wakacjach na Kajmanach i czułem się bezradny, bo byłem tak blisko i tak daleko. Oglądając obrazy zniszczeń, powiedzieliśmy sobie: "jedziemy". Nie myślałem, że jadę pomóc. Myślałem, że jadę się uczyć - mówi w dokumencie Rona Howarda.
Kucharz przebywał w jednym z obozów, gdzie wraz z kobietami gotował potrawkę z fasolki dla 250 osób. Zrozumiał jednak, że jego sposób przyrządzenia nie ma sensu. Chodzi o to, by mieszkańcy Haiti mogli jeść, jak lubią, a nie jak uważa "jakiś biały zbawca". Tworzenie wspólnoty wokół jedzenia było tu bardzo istotne.
To, czego Andres doświadczył wtedy, ukształtowało World Central Kitchen. Mężczyzna chciał stworzyć organizację non-profit, która będzie reagować na wydarzenia zakłócające życie ludzi. Organizację, która zapewni im jedzenie oraz wodę. W Haiti WCK zaczęła przygotowywać żywność i współpracowała z lokalnymi szefami kuchni przy zakładaniu miejsc, w których można było kontynuować produkcję i dystrybucję żywności.
Kolejnym punktem zwrotnym w historii organizacji były wydarzenia po ataku huraganu Maria w Portoryko w 2017 r. W dokumencie widzimy, że gdy Andres i jego współpracownicy pojawili się na miejscu, okazało się, że priorytetem dla wielu był… brak paliwa. Mało kto myślał o jedzeniu. Przydzielono racje żywnościowe, które daje się żołnierzom w konfliktach zbrojnych. Nie są to rzeczy "zbyt jadalne". Andres szybko zaczął działać.
Nie było kolorowo
Dowiadujemy się, że WCK miała w pierwszych latach działalności ciekawe podejście - najpierw rozwiązano problem, potem martwiono się, jak zapłacić za to wszystko. Potrafili jednego dnia wydać 70 tys. dolarów na same owoce. Andres w Portoryko płacił często z własnej kieszeni. Oczywiście funkcjonowały zbiórki, ale nie były w stanie pokryć wydatków. Gdy poprosili o pomoc Czerwony Krzyż, usłyszeli, że nie ma na to środków. Kłopoty z pieniędzmi wykończyły Andresa, który na jakiś czas się załamał.
FEMA [Federalna Agencja Zarządzenia Kryzysowego, amerykańska agencja podlegająca Departamentowi Bezpieczeństwa Krajowego USA - przyp. red.] ostatecznie wspomogła finansowo WCK. Organizacja była w stanie zaserwować ponad dwa miliony posiłków w pierwszym miesiącu po ataku huraganu, ale potem pojawiły się doniesienia w prasie, że Andres pojechał do Portoryko tylko po to, by się dorobić. Mężczyzna musiał się tłumaczyć, że nie wziął ani centa za swoją działalność. Problemem były też zmagania w biurokracją.
W następnych latach WCK działała już sprawniej. Gdy dochodziło w jakimś miejscu do katastrofy, organizacja jechała tam, by zapewnić posiłki ludności. - Kiedy biały człowiek ze swoją siłą i organizacjami pozarządowymi wyjeżdża z tych krajów, musimy upewnić się, że wszystko będzie dalej działać - wytłumaczył Andres cel swojej misji.
WCK pomagała na Bahamach, które spustoszył w 2019 r. huragan Dorian. Odegrała też dużą rolę w czasach pandemii. Wykarmiła personel wszystkich publicznych szpitali w Nowym Jorku, dostarczając dziennie blisko 100 tys. posiłków. 1700 restauracji pomagało im dowozić jedzenie, gdy kraj był objęty kwarantanną.
Śmierć Polaka w Strefie Gazy
Nie da się ukryć, że World Central Kitchen to bardzo ważna organizacja humanitarna, ale wiedza o niej nie jest rozpowszechniona. Stąd dokument o niej jest dobrym miejscem, by zapoznać się z jej misją. Wielka szkoda tylko, że może to się stać w wyjątkowo smutnych okolicznościach, czyli po tragedii z 1 kwietnia, gdy siedmioro członków WCK zostało zabitych w ataku Sił Obronnych Izraela. Wśród ofiar śmiertelnych byli obywatele Australii, Polski i Wielkiej Brytanii oraz jedna osoba z obywatelstwem amerykańsko-kanadyjskim. Zginął także palestyński kierowca.
Osoby te zginęły w poniedziałek podczas dostarczania dramatycznie potrzebnej pomocy żywnościowej, która przybyła do Strefy Gazy kilka godzin wcześniej statkiem z Cypru.
"To jest nie tylko atak na WCK, ale także na organizacje humanitarne pojawiające się w najbardziej dramatycznych sytuacjach, gdy żywność jest wykorzystywana jako broń wojenna" – stwierdził prezes WCK Erin Gore w oświadczeniu, nazywając to "ukierunkowanym atakiem Sił Obronnych Izraela".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Armia Izraela przyznała się ataku. - Przeprowadzimy dochodzenie, aby zbadać ten poważny incydent i wyciągnąć wnioski, aby zmniejszyć ryzyko powtórzenia się takich przypadków - oświadczył rzecznik IDF Daniel Hagari, który dodal, że rozmawiał z Andresem i złożył w imieniu IDF najgłębsze kondolencje rodzinom ofiar i całej organizacji WCK.
Wiadomo też, kim był tragicznie zmarły Polak. Napisał o nim na Facebooku prezydent Przemyśla, Wojciech Bakun. "Wczoraj w ataku rakietowym sił izraelskich na konwój humanitarny dostarczający żywność na terenie Strefy Gazy zginął nasz kolega, przemyślanin, wolontariusz, członek ekipy World Central Kitchen - Damian Soból. Nie ma słów, żeby opisać to, co czują w tej chwili osoby, które znały tego fantastycznego chłopaka… Niech spoczywa w pokoju" - czytamy.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: