Polonia amerykańska ma nadzieje, że "Katyń" w reżyserii Andrzeja Wajdy, nominowany do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego, dostanie w niedzielę złotą statuetkę. Liczą też, że film przybliży Amerykanom polską historię, mało znaną w USA.
Większość Polaków w USA nie widziała jednak jeszcze filmu, albo oglądała go tylko na pirackich kopiach, gdyż wciąż nie ma on amerykańskiego dystrybutora.
W plebiscycie internetowym w "New York Times" ponad 150 tysięcy Polaków w kraju i za granicą głosowało za "Katyniem" po apelu ogłoszonym przez nowojorski "Nowy Dziennik", windując go na pierwsze miejsce w grupie pięciu nominowanych.
Jak powiedział PAP redaktor tej gazety Czesław Karkowski, wielu uczestników tego głosowania prawdopodobnie nie wie, że nie ma ono raczej wpływu na rezultat - decydują jurorzy amerykańskiej Akademii Filmowej.
W historii głównych nagród amerykańskiej Akademii Filmowej żaden jeszcze polski film jej nie otrzymał, poza "Tangiem" w 1983 r., krótkometrażówką zrealizowaną przez Zbigniewa Rybczyńskiego. W kategorii filmów zagranicznych (nieanglojęzycznych) nominowano "Ziemię Obiecaną" Wajdy i "Faraona" Jerzego Kawalerowicza.
W 1995 roku Krzysztof Kieślowski został nominowany w kategorii: najlepsza reżyseria za film "Trzy kolory. Czerwony", zrealizowany jednak we Francji. Nominacja dla najlepszego operatora za ten sam film przypadła Piotrowi Sobocińskiemu, a za najlepszy oryginalny scenariusz Kieślowskiemu i Krzysztofowi Piesiewiczowi.
Spośród pięciu nominowanych w tym roku filmów nieanglojęzycznych tylko "Katyń" nie ma jeszcze amerykańskiego dystrybutora, w związku z czym nie był jeszcze w USA pokazywany; wyjątkiem była jedna publiczna projekcja w National Geographic Society 17 lutego, zorganizowana przez Akademię w ramach przeglądu całej piątki.
Z tego też powodu nie było jeszcze w USA recenzji z polskiego filmu, poza esejem Anne Applebaum w elitarnym "New York Review of Books". Amerykańska premiera "Katynia" odbędzie się na międzynarodowym festiwalu filmowym w Miami 29 lutego. Będzie on tam wyświetlony poza konkursem, podobnie jak na niedawnym festiwalu w Berlinie.
Rozmawiamy w dystrybutorami amerykańskimi od dłuższego czasu. Mamy nadzieję zamknąć te rozmowy jak najszybciej. Do tanga jednak trzeba dwojga - mówi Aleksandra Biernacka, przedstawicielka TVP, współproducenta filmu, która odmawia podania, z jakimi firmami toczą się rozmowy.
Dlaczego dystrybutorzy tak długo się wahają? Mają swój punkt widzenia na rynek. Zwracają uwagę, ilu ludzi film przyciągnie. A "Katyń", jak wiadomo, jest filmem szczególnym - mówi pani Biernacka.
Dwaj członkowie Akademii Filmowej, którzy obejrzeli "Katyń" na projekcji w National Geographic Society, byli - jak mówili - wstrząśnięci filmem powiedzieli, że dopiero z niego dowiedzieli się o masakrze polskich oficerów w ZSRR.
Radca kulturalny ambasady RP w Waszyngtonie, Mariusz Brymora, podkreśla edukacyjno-polityczne znaczenie "Katynia" i niepokoi się, że jeśli film Wajdy Oscara nie dostanie, zainteresowanie nim spadnie i będzie jeszcze trudniej znaleźć wtedy dystrybutora.
Ja bym sobie wyobrażał, że będziemy ten film promować ze względu na treści, które opowiada, a nie przede wszystkim szukać dystrybutora, na którym moglibyśmy zarobić. Gdyby taki dystrybutor się nawet znalazł, to jakie będzie zainteresowanie w skali całej Ameryki? To nie jest przecież film hollywoodzki, na który pójdą miliony ludzi. Pójdzie tylko specyficzne środowisko i to jeszcze zachęcone przez nas - powiedział Brymora.
Powinniśmy się więc starać za wszelką cenę przekazywać treść, którą ten film niesie, póki on jest na topie, póki jest świeży - dodaje.
Aleksandra Biernacka zaznacza, że rozumie te argumenty, ale sugeruje, że względy komercyjne wcale nie kłócą się z edukacyjno- promocyjnymi.
Chodzi o to, aby brać pod uwagę wiele aspektów. Pokazywanie filmu za darmo nie jest oczywiście naszym celem, choć w każdej chwili możemy to zrobić. Chcemy przede wszystkim zapewnić filmowi dystrybutora, który da dobrą, szeroką dystrybucję i promocję - mówi.
My usiłujemy zapewnić filmowi szeroką dystrybucję i dotarcie do międzynarodowej publiczności, a to uzyskuje się przez kanały międzynarodowe. To reguły obowiązujące wszystkie firmy. Oczywiście możemy organizować pojedyncze pokazy w każdej chwili, tylko czy wtedy rzeczywiście realizujemy misję promowania historii i kultury polskiej i wizji świata charakterystycznej dla Polaka? - dodaje.
-"Aby ten cel osiągnąć" - mówi Biernacka - "należy zawrzeć umowy z wielkimi międzynarodowymi dystrybutorami znającymi rynek w USA".
"Tu nie ma jakiegoś konfliktu. Realizujemy te wszystkie cele za jednym posunięciem. Chcemy dotrzeć do szerokiej publiczności, a to można osiągnąć tylko bazując na strukturach międzynarodowych, które już istnieją - podkreśla.