Porażające. Nic was nie przygotuje na to, co pokazała Céline Dion w tym dokumencie

Céline Dion pokazuje lekarzowi sztywną, wyprostowana stopę, w kilka minut skurcz obejmuje całe ciało. Przechodzą przez nią spazmy, nie może mówić, z nieprzytomnie otwartych oczu płyną łzy, słychać głośne jęki. Po kwadransie i dwóch dawkach mocnych leków atak mija. Tym razem nie trzeba wzywać karetki. Jeszcze nigdy żadna gwiazda tak się nie obnażyła przed widzami.

Kadr z "Jestem: Céline Dion"
Kadr z "Jestem: Céline Dion"
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Basia Żelazko

19.06.2024 | aktual.: 02.08.2024 08:38

Gdy w grudniu 2022 roku Céline Dion nagrała wideo dla swoich fanów, w którym po raz pierwszy otwarcie powiedziała, dlaczego odwołuje koncerty, skończył się czas, w którym musiała kłamać. "Jestem gotowa" powiedziała ze spokojem.

Syndrom sztywnego człowieka (SPS) to niezwykle rzadkie neurologiczne schorzenie. Dotyka jedną osobę na milion ludzi, dwa razy częściej kobiety, niż mężczyzn. Spotkało to Céline Dion. Jak wiele osób borykających się z niezrozumiałymi objawami, ona także poczuła ulgę, nareszcie słysząc diagnozę. Potem przyszedł strach, a na końcu rozpacz. "Jestem: Céline Dion" w reżyserii Irene Taylor to dokument będący stadium lęku, żalu, tęsknoty i nadziei.

Żaden dokument o piosenkarce czy innej gwieździe nie przygotował was na to, co zobaczycie w tym filmie. "Jestem" sięga o wiele dalej niż obrazki domowych pieleszy, nieidealne uczesanie przy niepomalowanej buzi czy łzy przed kamerą. Jeszcze nigdy żaden dokument nie obdarł gwiazdy z blichtru, sukien i odpowiednich świateł, by pokazać wrażliwego i złamanego człowieka. Céline Dion wspięła się na niewyobrażalne wyżyny odwagi i szczerości zapraszając Irene Taylor do swojego domu i opowiadając reżyserce o swojej chorobie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

I Am: Celine Dion - Official Trailer

"Oszukiwałam"

Ponad półtoragodzinny dokument to mieszkanka archiwalnych nagrań Dion - tych ze sceny, studia nagrań i prywatnych oraz rozmowy z nią. Narratorem jest ona sama. Chodzi po mieszkaniu i rozmawia z synami, zajmuje się psem, odpoczywa, słuchając Marii Callas. "Jestem" to przede wszystkim jednak wiadomość Dion dla fanów, wytłumaczenie, dlaczego zniknęła, zapewnienie, że chce wrócić. To też bardzo dobitne świadectwo na to, jak wyniszczający wpływ na piosenkarkę ma choroba.

Céline Dion z reżyserką Irene Taylor na premierze dokumentu
Céline Dion z reżyserką Irene Taylor na premierze dokumentu© Licencjodawca | Roy Rochlin

Dowiadujemy się na przykład, że objawy SPS pojawiły się już dobrych kilka lat temu. Pewnego ranka Céline nie mogła sięgnąć wysokiego tonu. Dla osoby z taką skalą głosu to była ostrzegawcza lampka, ale show must go on. Niepokojące objawy powracały w mięśniach i strunach głosowych. Jednak wciąż koncertowała.

- Odwracałam mikrofon do publiczności, by śpiewała za mnie. Czasem stukałam w mikrofon, kłamiąc, że nie działa. Oszukiwałam - mówi w przejmującym momencie szczerości Dion. - Nie umiałam dłużej kłamać - kończy już niemal szeptem, ocierając łzy.

"Głos jest moim przewodnikiem"

Dziś dni piosenkarki wypełnia fizjoterapia, szafka w łazience pełna jest kolorowych fiolek z lekami. Ćwiczenia, odpoczynek i... tęsknota. Twarz Dion rozjaśnia się na samo wspomnienie występów na żywo. Rezydencja w Las Vegas (kilkumiesięczny kontrakt na wieczorne koncerty w wypełnionych salach, swoją rezydencję w mieście skończy niebawem Adele) mogła być ukoronowaniem wielu lat jej zasłużonych sukcesów. Nigdy do niej nie doszło.

Celine Dion - koncert z 2017 roku
Celine Dion - koncert z 2017 roku© Licencjodawca | Dave J Hogan

- Głos jest moim przewodnikiem. To on mówi mi, co mam robić - Céline mówi te słowa trzymając się za gardło. Dziś ten głos nie ma dla niej dobrych wieści.

Kamera podąża za piosenkarką do studia nagrań, tam w obecności swoich agentów próbuje ona nagrać wokal krótkiej piosenki. Potem śledzimy twarz Céline, która wpatruje się w ekran zapisu nagrania i słucha swojego głosu. To jeden z najmocniejszych momentów tego dokumentu. Nie ma w nim krztyny pozy, wyrachowania, jest sam człowiek i jego świadomość porażki.

Po czasie spędzonym w studio stan artystki się pogarsza, jest przebodźcowana. Zaczyna się atak, obok jest jej lekarz. Kładzie ją na boku, próbuje rozmasować stopy, trzyma za zaciśnięte w spazmie palce. Céline płacze i jęczy z bólu, nie może wydobyć z siebie krzyku. Jej twarz kamienieje, niemal niezauważalnymi ruchami palca daje mu znać, że wciąż ma świadomość. Spanikowani menadżerowie pytają, czy wzywać karetkę. Jeszcze nie, dwie dawki silnego leku zaczynają działać. Tym razem się udało.

Po raz pierwszy

"Jestem: Céline Dion" to pierwsza okazja, by zobaczyć bardzo prywatne nagrania Dion. Widzimy na nich jej dzieciństwo (artystka ma trzynaścioro rodzeństwa), pierwsze występy. Na chwilę zaglądamy nawet na salę porodową, na której przychodzi na świat jej pierwszy syn René-Charles w 2011 roku. Pępowinę przecina jego ojciec, starszy o 26 lat od żony René. Kamera bez pardonu pokazuje wnętrze wielkiego domu gwiazdy: półki w łazience, wyposażenie kuchni, meble w salonie, pokój gier jej młodszych synów.

20-letnia Céline Dion i René  Angelil
20-letnia Céline Dion i René Angelil© Licencjodawca | ullstein bild - RDB

Jednak oglądając te obrazki ze sceny i życia, przewijające się przed naszymi oczami, możemy mieć poczucie chaosu. Dlaczego reżyserka skacze z tematu w temat? Céline Dion mówi, jak ceni sobie muzyków występujących z nią na scenie: fragment koncertu z muzykami. Mówi, że kocha modę: przebitki z czerwonych dywanów. Te niemal szkolne zabiegi reżyserskie wprawiają w osłupienie. Prawie przez cały dokument nie ma mowy o mężu Céline. Człowieku, który poznał przyszłą żonę, gdy ta miała 12 lat. René zmarł w 2016 roku - reżyserka pokazuje krótki urywek z kościoła, w tle słyszymy... "All by myself", co tylko wzmaga poczucie delikatnej szmiry.

Zaskakujące jest, że mając w ręku taki diament, taki niespotykany skarb, jakim jest pełne zaufanie i otwartość Céline, dostęp do jej domu i do jej wspomnień, Taylor nie radzi sobie z tym darem. Momenty, w których na ekranie panuje artystka, uzewnętrznia się, obnaża, są wręcz porażające, wspaniałe. Jednak tam, gdzie reżyserka ma pole do prowadzenia narracji, czy choćby sensownego montażu - przegrywa. A wielka szkoda, bo materia, to co od siebie dała widzom Dion, wymagała najwyższego poziomu.

"Jestem: Céline Dion" od 25 czerwca na Prime Video.

Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy o rewolucji w HBO Max, które zmieniło się w krótkie Max. Ile to kosztuje? Co można oglądać? Przy okazji wspominamy wstrząsające sceny z "Rodu smoka", który wraca z 2. sezonem. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
Céline Diondokumentchoroba
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (153)