"Poszła niezła kasa. Za wstyd". Kasprzyk bez ogródek o udziale w erotyku
Ewa Kasprzyk to jedna z najbardziej charyzmatycznych polskich aktorek. Nie owija w bawełnę i wprost przyznaje, że nie potrzebuje pieniędzy za słabe, okrojone role. W nowym wywiadzie powiedziała też o zarobkach za udział w "365 dni".
Ewa Kasprzyk gościła w podcaście "WojewódzkiKędzierski", gdzie opowiadała o swojej filmowej karierze. Dość szybko wypłynął temat "Kogla-Mogla". W tej kultowej komedii Kasprzyk wcielała się w Barbarę Wolańską, która była jedną z kluczowych postaci tej historii. Ale z biegiem lat nowych "Koglów-Moglów" zaczęło przybywać, a rola Kasprzyk była coraz to bardziej marginalizowana. Teraz powstaje piąta część, ale już bez aktorki, która zrezygnowała z udziału w produkcji.
- W czwartej części zostałam pozbawiona wszystkiego, bo zesłano mnie do klasztoru, razem z moim psem Szakirą, która biedna musiała wytrzymać te dymy. (...) Strasznie nie lubię grać takich ogonów. Jeżeli z głównej roli, czyli Wolańskiej zrobiono ze mnie takie nie wiadomo co... W piątej części wręcz dopominałam się o dopisanie roli, to mnie skreślili - powiedziała Kubie Wojewódzkiemu i Piotrowi Kędzierskiemu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Kasprzyk: "Polityka od zawsze była dla mnie ciemną stroną życia"
- To co to jest za deal? Powiedziałam, że nie będę moim nazwiskiem świecić i nie będą moim nazwiskiem odcinać kuponów - przyznała Kasprzyk i dodała, że "jest już tak ustawiona, że nie potrzebuje pieniędzy".
Z "Kogla-Mogla" temat zszedł na "Politykę" Patryka Vegi, gdzie Kasprzyk wcieliła się w Beatę Szydło. Prowadzący byli ciekawi, czy polityk w jakiś sposób zareagowała na film, po czym aktorka zaprzeczyła. - Miałam taką sytuację na planie, że gdy wyszłam z kampera już ucharakteryzowana, to spotkałam Daniela Olbrychskiego z żoną. Stałam tyłem i Daniel mówi do żony: "Ty, zobacz, premier przyszła na plan" - wspomniała.
- To, co mi zarzucano po zagraniu, to że mam za inteligentne spojrzenie - rzuciła Kasprzyk, gdy próbowali znaleźć podobieństwa między nią a byłą premier.
Aktorka wspomniała także o udziale w erotyku "365 dni" na podstawie książki Blanki Lipińskiej. - Tam poszła niezła kasa. Za wstyd - powiedziała Kasprzyk.
- Mnie tak bardzo prosili. Jak pierwszy raz prosili, to ja miałam mieć tam sceny na cmentarzu, to wtedy zagrała Grażyna Szapołowska. Nie wzięłam tego. Później, kiedy miałam zastąpić Grażynę, gdzie grała tylko sekundę na ekranie, to pomyślałam: no dobra, zobaczymy. To miała być rola rozbudowana. Nie musiałam się już rozbierać - wspomniała.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.