Trwa ładowanie...

Przez 12 godzin mogą gwałcić i zabijać. Ta seria bezlitośnie uderza w amerykański rząd i skrajną prawicę

W piątek 23 lipca do kin wchodzi "Noc oczyszczenia: Żegnaj Ameryko", kolejny rozdział wyjątkowo brutalnej franczyzy filmowej. Pierwsza częśc cyklu zaczynała się jako koszmarna wizja teraźniejszej Ameryki, by w kolejnych częściach stać się rozrywką o mocno prowokacyjnej i politycznej wymowie. Twórcy przepuścili chociażby atak na byłego prezydenta Donalda Trumpa.

Kadr z "Nocy oczyszczenia", pierwszego filmu seriiKadr z "Nocy oczyszczenia", pierwszego filmu seriiŹródło: fot. mat. pras.
d1w39w6
d1w39w6

"Noc oczyszczenia" z 2013 r. wzbudził w trakcie swojej premiery niemałe emocje. W końcu film wyreżyserowany przez Jamesa DeMonaco, z Ethanem Hawkiem i Leną Headey (pamiętna Cersei Lannister z "Gry o tron") w obsadzie, przedstawił wizję Ameryki, której mieszkańcy raz w roku, przez 12 godzin, mogą popełniać wszystkie możliwe przestępstwa. W tym nawet najbardziej brutalne morderstwa.

Obraz jest rzeczywiście bardzo dosadny, bo zabić może każdy obywatel. Nauczycielka, grzeczny student czy biznesmen. Przebrani w maski ludzie przez pół dnia mogą grasować po ulicach z dowolną bronią i spełniać swoje najbrutalniejsze fantazje, nasycać żądzę krwi, która przez resztę roku była tłumiona.

Zobacz: Magdalena Różczka o seksizmie w branży filmowej. "Miałyśmy być tylko grzecznymi dziewczynkami"

Film został pomyślany jako odpowiedź na rosnącą przemoc w Stanach Zjednoczonych. Twórcy chcieli w bezlitosny sposób obnażyć przywiązanie Amerykanów do broni. Jednak krytycy byli niewzruszeni. I słusznie. Pierwsza "Noc oczyszczenia" była słabym filmem. Pomijając już manipulację emocjonalną, produkcję wykończył paradoks – opowieść z założenia sprzeciwiająca się używaniu broni z lubością zabawiała widzów tępą siekaniną.

d1w39w6

Jakość filmu nie przeszkodziła mu w odniesieniu komercyjnego sukcesu. Wyprodukowany za zaledwie 3 mln dolarów przyniósł duży zysk – 89 mln. To oczywiście dało zielone światłom producentom, by nakręcić kolejne części. I tu nastąpił zwrot.

Więcej prowokacji i polityki

"Noc oczyszczenia: Anarchia" (2014) i "Noc oczyszczenia: Czas wyboru" (2016) w przeciwieństwie do jedynki nie zawężały swojej akcji do jednej zamożnej rodziny z przedmieść, która próbuje przeżyć w swoim nowoczesnym domu tytułową noc. W tych odsłonach DeMonaco zabrał widza na sam koniec łańcucha pokarmowego społeczeństwa, ukazując biednych ludzi o różnorakiej rasie, walczących o przetrwanie w dużym mieście.

Jeszcze mocniej wyeksponował krytykę polityki swojego kraju. Nie chodziło już tylko o prawo dostępu do broni, ale także o poglądy, jakie wyznają ludzie należący do prawicowego spektrum. Dość powiedzieć, że amerykański rząd w jego filmach reprezentuje ultrareligijna i ultrakonserwatywna partia New Founding Fathers of America (Nowi Ojcowie Założyciele Ameryki), która odpowiedzialna jest za wprowadzenie "Oczyszczenia".

DeMonaco przyznał, że przy stworzeniu postaci Edwidge’a Owensa, kandydata na prezydenta wyżej wymienionej partii i zarazem głównego antagonisty "Czasu wyboru", inspirował się Tedem Cruzem, republikańskim senatorem, którego komentatorzy określają jako zagorzałego konserwatystę. Reżyser nie zapomniał też o tym, by Nowi Ojcowie Założyciele Ameryki "napędzali" się rasistowskim przekonaniem o białej supremacji, co miało korespondować z tezami, jakie wygłaszał Donald Trump w 2016 r. podczas kampanii prezydenckiej. Chodzi m.in. o zdania jak "Meksykanie to gwałciciele".

Z premierą "Czasu wyboru" jest związana też pewna ciekawostka, która pokazuje, że życie czasem naśladuje sztukę w dziwaczny sposób. Film był reklamowany ironicznym hasłem "Keep America Great" ("Utrzymajmy Amerykę wielką"). W 2020 r. Trump ogłosił, że jednym z jego haseł wyborczych drugiej kampanii prezydenckiej jest… "Keep America Great". Rzecz jasna nie było mowy o inspiracji, ale przypadek jest nieprawdopodobny.

d1w39w6

Atak na Donalda Trumpa

W 2018 r. do kin trafiła "Pierwsza noc oczyszczenia", która jest prequelem serii i jak na razie najostrzejszą satyrą polityczną. Już pierwszy plakat, promujący produkcję wyreżyserowaną akurat przez Gerarda McMurraya (scenariusz napisał jednak DeMonaco), jawnie nawiązywał do Trumpa. Tytuł filmu został naniesiony na czerwoną czapkę z daszkiem. Takie nakrycie głowy wraz z hasłem "Make America Great Again" ("Uczyńmy Amerykę znów wielką") nosił Trump w trakcie swojej zwycięskiej kampanii.

Na tym się nie skończyło, jeśli chodzi o nawiązania do ówczesnego prezydenta. - W sposób, jaki NFFA stworzyło program ‘Oczyszczenia’, odzwierciedla taktykę strachu, którą Trump stosował, aby zostać prezydentem – powiedział w jednym z wywiadów DeMonaco. - Wszyscy pytaliśmy o to samo, gdy Trump mówił o przestępczości i terroryzmie: czy to są prawdziwe statystyki, czy tylko wzniecasz panikę?

d1w39w6

W "Pierwszej nocy oczyszczenia" znalazła się także sekwencja, która bezpośrednio wyśmiewa niesławne stwierdzenie Trumpa o tym, że jak się jest gwiazdą, to można "łapać kobiety za c..kę". Protagonistka Nya zostaje zaatakowana przez zamaskowanego mężczyznę, który łapie ją za krocze. Kobiecie udaje się od niego uwolnić i w trakcie ucieczki nazywa go "łapiącym za c..kę s….ysynem".

Produkcja wypełniają także obrazy demonstracji, które przypominają wydarzenia z głośnego marszu skrajnie prawicowych i neonazistowskich grup w Charlottesville w 2017 r. Doszło wtedy do gwałtownego starcia uczestników i kontr manifestantów. Trump był krytykowany za to, że nie potępił nacjonalistów.

Scena z "Pierwszej nocy oczyszczenia" fot. mat. pras.
Scena z "Pierwszej nocy oczyszczenia"Źródło: fot. mat. pras.

Nowy film kontynuuje wymowę poprzedników

Już w piątek 23 lipca zobaczymy w polskich kinach "Noc oczyszczenia: Żegnaj Ameryko". Według pierwszych recenzji amerykańskich krytyków twórcy nie zbaczają z wcześniej obranego kursu i próbują odnieść się do aktualnych problemów politycznych Ameryki. Tym razem DeMonaco rzekomo skupił się jeszcze mocniej na rasowym tle. Główni bohaterzy, meksykańscy imigranci, próbują przeżyć w kraju, w którym zabijani są wszyscy ludzie nieuznawani za Amerykanów.

d1w39w6

Recenzje dla piątego filmu są raczej słabe. To chyba nikogo nie zdziwi. Nie oszukujmy się, "Noc oczyszczenia" jako seria wypada blado. Ma momenty, ale każdą część można ostatecznie zbyć jako tanią jatkę. Jednak nie można też być ślepym na fakt, że twórcy nie mają oporów w przedstawianiu Ameryki od tej brzydszej strony. Co najważniejsze w tym wszystkim, konsekwentnie uderzają we własny rząd. A to znowu nie jest czymś bardzo powszechnym w produkcjach z pogranicza horroru i thrillera.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1w39w6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1w39w6