"W końcu miałem dość". Seagal zamienił jego życie w koszmar

W ostatnich miesiącach Steven Seagal stał się dość popularną postacią w mediach. Jego przyjaźń z prezydentem Rosji pomogła mu uciec od kłopotów z prawem w Stanach Zjednoczonych, a jednocześnie pozwala co pewien czas przypomnieć o sobie światu.

Steven Seagal
Steven Seagal
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Kilka dni temu, z okazji 30. rocznicy premiery kinowego hitu "Ścigany", jego twórca Andrew Davis udzielił wywiadu, w którym został zapytany o wspomnienia związane ze Stevenem Seagalem. Davis w 1988 roku wyreżyserował pierwszy film Seagala "Nico – ponad prawem" oraz w 1992 roku największy hit w jego karierze "Liberatora".

"Był trochę arogancki, ale uznałem, że jest po prostu pewny siebie. Podczas kręcenia ‘Nico’ współpraca układała się dobrze, film stał się przebojem. Dlatego nie wahałem się, gdy cztery lata później zaproponowano mi wyreżyserowanie "Liberatora". Okazało się jednak, że przez ten czas Seagal bardzo się zmienił. Nie potrafił już rozmawiać z ludźmi, on do nich mówił, co mają robić. Każdy dzień z nim na planie to była dla wszystkich ciężka przeprawa" – wspominał Andrew Davis.

Submerged (2005) - Trailer HD 🇺🇸 - STEVEN SEAGAL.

Kolejnym reżyserem, z którym udało się porozmawiać na temat Seagala, był Anthony Hickox. Brytyjski twórca kultowych horrorów ("Gabinet figur woskowych", "Hellraiser III: Piekło na ziemi") miał "przyjemność" pracować z gwiazdorem kina akcji w 2005 roku, a więc w okresie, w którym występował on już tylko w beznadziejnych produkcjach, realizowanych głównie w Bułgarii, kierowanych od razu na rynek kina domowego lub telewizji.

Jednym z takich filmów byli "Zatopieni". Reżyser Anthony Hickox bardzo poważnie podszedł jednak do jego realizacji. "Chciałem zrobić przyzwoity film akcji. Trochę w stylu ekranizacji powieści Toma Clancy. Oczywiście z dużo mniejszym budżetem. Szybko jednak okazało się, że mało komu zależy na jakości tego filmu. Liczyło się jedynie to, żeby został zrobiony na czas".

A Seagal? "On był prawdziwym koszmarem. Był niemożliwy. Często nie pojawiał się na planie, a potem trzeba było szybko nadrabiać zaległości. Odmawiał wypowiadania większości napisanych kwestii. Śmiałem się przez łzy. W końcu miałem dość. Powiedziałem do siebie: "Jesteś lepszym reżyserem niż to, co tu robisz. Jeśli tak ma wyglądać moja praca, to wrócę do tego, co lubię robić, czyli pisać i produkować horrory" – wspomina 59-letni Anthony Hickox.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)