Rafał Synówka: co dziś robi i jak wygląda ''Przyjaciel wesołego diabła''
Dał się poznać jako niezwykle utalentowany dziecięcy aktor – i błyskawicznie zdobył uznanie widzów oraz krytyki.
Sławę przyniósł mu serial „Przyjaciel wesołego diabła” i film „Bliskie spotkania z wesołym diabłem”. Spodziewano się, że od tamtej pory nastoletni Rafał Synówka nie będzie mógł się opędzić od propozycji.
Niestety, nie dopisało mu szczęście. Po 1988 roku młody aktor nie pojawił się już więcej na ekranie.
Niezadowolony z sytuacji w kraju, postanowił wyemigrować do Niemiec. I choć z filmem nie ma już nic wspólnego, przyznaje, że marzy mu się powrót przed kamery.
Film lekko niewygodny
Rafał Synówka urodził się w Stargardzie Szczecińskim 22 marca 1975 roku. Na ekranie zadebiutował 12 lat później, w dramacie „Cienie” Jerzego Kaszubowskiego.
- Muszę przyznać, że z tego filmu jestem dumny – mówił Synówka w rozmowie z Faktem24, dodając, że było to jego pierwsze zetknięcia z „ambitnym kinem”. - Na planie tego filmu poznałem wspaniałych ludzi. Jerzy Bińczycki, początkujący Boguś Linda, Marzena Trybała. Niestety, były to czasy komunistyczne w Polsce. Film lekko niewygodny. Takie czasy.
Wspaniała przygoda
Prawdziwą popularność zdobył w 1988 roku, kiedy wystąpił w serialu „Przyjaciel wesołego diabła” w reżyserii Jerzego Łukaszewicza, opartym na powieści Kornela Makuszyńskiego. Serial opowiadał historię dziesięcioletniego chłopca, sparaliżowanego Bi, który spotyka tajemniczego stwora, budzącego grozę wśród turystów.
- Do „Przyjaciela wesołego diabła" zwerbowała mnie pani Danuta Spychalska. Wspaniała osoba, konsultantka w filmie „Cienie” - wspominał. - Tam również poznałem ciekawych i fajnych ludzi. Reasumując, wspaniała przygoda.
„Spotkaliśmy się za późno”
W tym samym roku pojawiła się też filmowa kontynuacja serialu, „Bliskie spotkania z wesołym diabłem” (na zdjęciu). Za rolę Zenobiego Bi Synówka otrzymał nagrodę Poznańskich Koziołków dla najlepszego odtwórcy roli dziecięcej na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodego Widza".
Ale potem nie szło mu już tak dobrze. Propozycje nie nadchodziły. Synówka żałował zwłaszcza tego, że wcześniej na swej drodze nie spotkał Macieja Dejczera.
– W tamtych czasach był jeszcze osobą nieznaną. Miał natomiast świetny scenariusz, oparty zresztą na faktach. Propozycja zagrania w „300 mil do nieba"? Niestety spotkaliśmy się trochę za późno – żalił się Faktowi24.
„Życie to film”
Wreszcie Synówka postawił wszystko na jedną kartę – postanowił wyjechać z kraju. Dziś mieszka w niemieckim mieście Spira. Od kilku lat pracuje na tamtejszej poczcie.
– Mój wyjazd za granicę nie ma nic wspólnego z karierą filmową. Aktualnie pracuję w Deutsche Post. Przypomina mi to trochę Laskowika – żartował.
Ale przyznaje, że tęskni za filmem i chętnie wróciłby przed kamery, choć zdaje sobie sprawę, że szanse na to są niewielkie.
– Zastanawiałem się nad tym. Wielokrotnie. Mam nawet pomysł na reaktywację „Przyjaciela Diabła" tyle, że dla dorosłych – dodawał. - Niestety, to odległe marzenia.