Blondynka z dużym biustem
Artystka dosyć niechętnie wypowiada się o swoich rolach filmowych i serialowych. Jej prawdziwą miłością był i do dzisiaj pozostał teatr.
- Miałam szczęście. Od razu wchodziłam na scenę za koleżanki, które były w ciąży. A kiedy teatr (Teatr Klasyczny, przyp. red) podzielono, wyodrębniono dwie placówki. Scenę przejął Józef Szajna i powstało "Studio" - ja z mamą zostałam u niego– tak o swoich początkach opowiadała Tomaszowi Gawińskiemu z Angory.
W jednym z wywiadów artystka wyznała, że przez całe życie musiała zmagać się z wizerunkiem „blondynki z dużym biustem”. Tak była postrzegana przez polską publiczność, widzów i reżyserów. Lothe marzyła o niekonwencjonalnych, trudnych psychologicznie rolach.
- Ciekawe role dał mi w Studio młody reżyser Helmut Kajzar, który był moim mężem. Pierwsza to Jewdocha w „Sędziach” - wspomina aktorka.* - Zagrałam też w nowatorskiej, dość niesamowitej sztuce Helmuta „Rycerz Andrzej”, która zbulwersowała część widzów. Nie ukrywam, że Kajzar był człowiekiem, z którym najchętniej wówczas pracowałam.*