Oscarowa mowa
Aktorstwo mu nie wystarczało; zajmował się też produkcją filmów i wreszcie został też reżyserem - a za swój debiutancki film, "Zwykli ludzie", otrzymał Oscara. Jego mowa zapisała się w historii jako najkrótsze podziękowania podczas ceremonii; aktor rzucił bowiem tylko:
- Dziękuję bardzo - i zszedł ze sceny.
Zapewnia, że jego kariera była nader owocna i udana; a jeśli miałby czegoś żałować, to tylko przesłuchania do "Ojca chrzestnego".
- Myślałem, że rolę Michaela Corleone mam już w kieszeni… - wspominał. - Niestety, zaraz po mnie wszedł Al Pacino. I wiadomo, co było dalej.