Roman Polański nie pamięta rzekomej ofiary gwałtu. "Przyzwyczaiłem się do oszczerstw"
Roman Polański udzielił mocnego wywiadu "Paris Match", w którym odnosi się do najnowszych zarzutów Valentine Monnier. Francuska aktorka i modelka wyznała niedawno, że 44 lata temu reżyser napadł na nią i zgwałcił. Polański zaprzecza i wskazuje na konkretne kłamstwa Monnier.
Polański powiedział wprost, że historia przedstawiona w prasie przez Monnier jest nieprawdziwa. Cały wywiad ma się ukazać w czwartkowym wydaniu "Paris Match". Jak podaje PAP, reżyser wyznał, że ledwie pamięta tę kobietę, ale z łatwością wymienia jej kłamstwa opublikowane na łamach "Le Parisien". "Ona twierdzi, że przyjaciel zaprosił ją do spędzenia kilku dni razem ze mną, ale nie pamięta, kto to był!" – zauważył Polański.
Obejrzyj: Roman Polański nagrodzony w Łodzi. Rektor Filmówki broni reżysera
"To szalone, nie biję kobiet! Prawdopodobnie zarzuty gwałtu nie są już sensacją, więc trzeba było dodać inną warstwę" – mówił polski reżyser ściągany w USA za gwałt na 13-latce. "Media rzucają się na mnie z niesamowitą siłą. Wykorzystują każde nowe fałszywe oskarżenie, nawet absurdalne i pozbawione treści, ponieważ pozwala im to ożywić historię. To jak powracająca klątwa i nie mogę nic na to poradzić" – stwierdził Polański.
Zauważył też, że Monnier powołuje się w swojej historii na świadków, którzy albo nie żyją, albo nie zostali odnalezieni przez dziennikarza "Le Parisien". "Przez lata robi się ze mnie potwora. Przyzwyczaiłem się do oszczerstw, moja skóra zgrubiała, stwardniała jak pancerz" – mówił reżyser.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu na łamach "La Parisien" artystka powiedziała, że Polański zgwałcił ją w 1975 r., gdy miała 18 lat. Francuski magazyn opublikował też wypowiedzi kilku osób, które potwierdziły, że Monnier poinformowała ich świeżo po tym wydarzeniu. Do gwałtu miało dojść w domu reżysera w Szwajcarii. Monnier była tam na kolacji. W pewnym momencie Polański miał ją zawołać na piętro, gdzie rzekomo doszło do napaści seksualnej. Ponoć próbował jej też wcisnąć jakąś pigułkę do ust. Francuzka bała się poinformować o całym zajściu opinię publiczną.
"Mówiłam sobie: to Roman Polański, nie może ryzykować, że ktoś się o tym dowie, więc będzie musiał mnie zabić" - powiedziała Monnier w "Le Parisien".
Reżyserowi nie grozi żaden proces, gdyż zgodnie z francuskim prawem sprawa uległa przedawnieniu.