"Obcy: Romulus". Najlepsze od lat odświeżenie serii

Twórca najnowszego "Obcego" wpuścił trochę świeżego powietrza do kosmicznego uniwersum i sprawił, że na moment znów poczuliśmy się jak na Nostromo. Niestety seria ma ograniczenia, których chyba żaden reżyser już nie przeskoczy.

kadr z filmu "Obcy: Romulus"kadr z filmu "Obcy: Romulus"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Seria o ksenomorfie już od lat przypomina tytułowy wrak kosmicznej stacji badawczej z najnowszego filmu "Obcy: Romulus". Zaglądamy do środka, mając nadzieję, że uda nam się coś jeszcze z niej wydobyć. Jednak tak dobrze znamy już te wszystkie zakamarki, że trudno o zaskoczenie. Opowieść o idealnym organizmie, maszynie do zabijania zjada swój ogon. Nawet Ridleyowi Scottowi, który powołał ją do życia w 1979 roku, nie udało się przywrócić jej świetności ("Obcy: Przymierze" okazało się mocnym rozczarowaniem). Jednak tego zadania podjął się urugwajski reżyser Fede Álvarez, który wpuścił dużo świeżego powietrza i dał nam najlepszego "Obcego" od lat. Ale czy na pewno tego potrzebowaliśmy?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku

Obcy na miarę naszych czasów

Álvarez ("Nie oddychaj", "Martwe zło") zadbał, by jego "Obcy" korespondował z aktualnymi tematami. Korporacja Weyland-Yutani wyzyskuje kolonizatorów do pracy w kopalniach. Wyprani z emocji urzędnicy bez skrupułów odrzucają kolejne podania o przeniesienie. Obiecane zwolnienia nigdy nie nadchodzą, a ekosystem dojonej przez firmę planety umiera. Górników, którzy nigdy nie widzieli prawdziwego słońca, zabija pylica albo wypadki w szybach, co nikogo już nie szokuje. W centrum tego przywodzącego na myśl późny kapitalizm systemu wychowuje się Rain. Towarzyszy jej Andy – android, którego dziewczyna traktuje jak brata.

Rain marzy o tym, by nie skończyć jak jej rodzice, którzy zginęli w górniczej kolonii. Chce przenieść się na planetę Yvaga. Gdy urzędniczka zmienia jej kontrakt i okazuje się, że dziewczyna musi przepracować kolejne pięć lat, zaczyna rozumieć, że w tej rzeczywistości ciężką pracą dojdzie jedynie do przedwczesnej śmierci. Razem z przyjaciółmi postanawia uciec i przejąć krążący po orbicie wrak stacji kosmicznej Romulus w nadziei na lepsze życie.

Jeszcze nigdy bohaterowie w "Obcym" nie byli tak młodzi, co jest kolejnym zwrotem Álvareza w kierunku nowego widza. Starsi fani, którzy widzieli "Obcy. 8 pasażer Nostromo", mogą kręcić nosem, ale zabieg reżysera się broni. Jeśli mamy go za coś chwalić, to przede wszystkim za odwagę w odświeżaniu serii. Urugwajczyk nie odcina się jednak od poprzednich części i kilka razy puszcza do nas oko. Nie brakuje nawiązań do "Prometeusza" (odkrycie patogenu) czy "Obcy: Przebudzenie" (mieszanie DNA ksenomorfa i człowieka). Ale film Álvareza nie gra na sentymentach widza. I dobrze.

Ciemno, duszno i mokro

Najwyraźniej świadomy tego, że trudno przerazić nas widokiem Obcego, którego oglądaliśmy już tyle razy, Álvarez poszedł w kierunku body horror. W jego wersji mamy bardzo bliskie spotkanie z fizjonomią ksenomorfa. Widzimy, jak jego larwa wciska się w gardło Navarro i wprowadza do jej organizmu nasienie. Przez rentgen obserwujemy, jak kosmita przemieszcza się pod jej skórą, by ostatecznie przebić się przez klatkę piersiową.

U Álvareza pulsuje każda żyła ksenomorfa. Co chwilę z błoniastych organizmów cieknie śluz i kapią inne płyny ustrojowe. Reżyser pokazuje nam cały cykl rozwoju Obcego – od zapłodnienia żywiciela po przybranie dojrzałej formy. Ten obraz świetnie koresponduje z malunkami Hansa Rudolfa Gigera (szwajcarskiego malarza, który naszkicował tę postać). Ta nieco Cronenbergowska wizja mocniej osadza nas w całej historii.

W "Obcy: Romulus" Álvarez umiejętnie sięga po znane już motywy. Zamyka nas w klaustrofobicznych szybach i obskurnych korytarzach. Bawi się rytmem filmu. Raz buduje napięcie przez pośpiech – czy bohaterowie zdążą przed zamknięciem kolejnej śluzy? Innym razem buduje grozę za pomocą ciszy i mroku. Następnie stroboskopowe światło odsłania Obcego.

Lepiej już nie będzie?

Do swojego filmu Álvarez wybrał nie tylko młodych, ale też bardzo zdolnych aktorów. Walcząca o życie, nieco naiwna, ale odważna Rain została świetnie zagrana przez Cailee Spaeny ("Priscilla", "Civil War"). Może to wciąż nie bohaterka na miarę Ellen Ripley, ale wcześniej jeszcze nikt nie był tak blisko.

Natomiast David Jonsson ("Branża", "Ulica Rye Lane") grający wewnętrznie skonfliktowanego syntetyka Andy’ego, który początkowo ma tylko chronić Rain i opowiadać suchary (genialne), mógłby spokojnie rywalizować z Fassbenderem z "Prometeusza" i "Obcy: Przymierze". Razem z Cailee Spaeny tworzą fantastyczny duet. Niestety niewiele można powiedzieć o pozostałych członkach ekipy, którzy zostali potraktowani jak karma dla Obcego.

Reżyser podjął kilka trafnych i ciekawych wyborów. Przebił nawet kontynuacje Ridleya Scotta. Jednak na koniec pokonują go ograniczenia serii. Fabularnie "Obcy: Romulus" nie wnosi nic nowego. Trudno też wyobrazić sobie kontynuację. W końcu 45 lat po pierwszej części nie zaskoczy nas już raczej taka forma. Dobrze znamy całą tę historię. Być może to szalony pomysł, ale może czas opowiedzieć ją z zupełnie innej strony? W końcu pozostaje jeszcze kwestia wielkich Inżynierów ("Prometeusz") czy korporacji Weyland-Yutani. Może czas dać sobie spokój z samym Obcym?

Źródło artykułu: MK

Wybrane dla Ciebie

Holland, Pasikowski, Smarzowski i... Chopin. Mieszanka wybuchowa
Holland, Pasikowski, Smarzowski i... Chopin. Mieszanka wybuchowa
O krok od niezręcznej sytuacji. O mało co nie wpadli na siebie
O krok od niezręcznej sytuacji. O mało co nie wpadli na siebie
Niektórzy fani nie znają granic. Aktorka ujawnia traumatyczne doświadczenia z Hollywood
Niektórzy fani nie znają granic. Aktorka ujawnia traumatyczne doświadczenia z Hollywood
Numer jeden na Netfliksie. Nie oglądaj, jeśli cierpisz na klaustrofobię
Numer jeden na Netfliksie. Nie oglądaj, jeśli cierpisz na klaustrofobię
Aktorka kontra Trump. Zagroził jej odebraniem obywatelstwa. Czas na jej odpowiedź
Aktorka kontra Trump. Zagroził jej odebraniem obywatelstwa. Czas na jej odpowiedź
Od śmierci Doherty minęło już tyle czasu. Dopiero teraz aktor zdobył się na kilka słów
Od śmierci Doherty minęło już tyle czasu. Dopiero teraz aktor zdobył się na kilka słów
Serial z nią był bardzo popularny. "Miałam ataki paniki"
Serial z nią był bardzo popularny. "Miałam ataki paniki"
"Zwolennik Trumpa"? To nie mogłoby być dalsze od prawdy
"Zwolennik Trumpa"? To nie mogłoby być dalsze od prawdy
Choruje na raka. Mówi, co się dzieje, gdy nikt nie widzi
Choruje na raka. Mówi, co się dzieje, gdy nikt nie widzi
Przez lata grali małżeństwo. Dziś nawet nie rozmawiają
Przez lata grali małżeństwo. Dziś nawet nie rozmawiają
"Płakał po śmierci Hitlera". Słowa aktora niosą się w sieci
"Płakał po śmierci Hitlera". Słowa aktora niosą się w sieci
To jeden z hitów ostatnich miesięcy. Teraz zapadła decyzja o dalszych losach
To jeden z hitów ostatnich miesięcy. Teraz zapadła decyzja o dalszych losach