Krzysztof Chamiec skradł jej serce
Łódź końca lat 60. była znakomitym ośrodkiem kulturalnym i miała wiele do zaoferowania. W Teatrze im. Stefana Jaracza, do którego w wolnych chwilach biegała, gwiazdą pierwszej wielkości był Krzysztof Chamiec. Na scenie wydał jej się jeszcze przystojniejszy i bardziej interesujący, niż w filmie, w którym święcił triumfy.
Oczarowana aktorem, nie opuściła żadnej premiery z jego udziałem, choć wtedy nawet przez myśl jej nie przyszło, że ona, zwykła studentka, zawrze z nim znajomość. Słyszała też, że choć jest dość nieprzystępny i szorstki w obejściu, kobiety szaleją za nim. A on... zmienia je niczym rękawiczki. Lecz może właśnie dlatego, że miała dość wzdychających do niej codziennie adoratorów - fascynował ją nieosiągalny gwiazdor.