Film nawiązuje do spotkania Joanny Pacuły i Elżbiety Czyżewskiej
Dla nikogo nie było tajemnicą, że scenariusz filmu, autorstwa Agnieszki Holland, nawiązywał do spotkania w Nowym Jorku dwóch polskich aktorek. Pierwowzorem Anny była Elżbieta Czyżewska. Będąc u szczytu popularności w kraju, po takich filmach, jak "Żona dla Australijczyka" i "Małżeństwo z rozsądku" wyemigrowała do Ameryki, uciekając przed nagonką medialną. Takie były czasy, takie uwarunkowania polityczne, że musiałam wyjechać.
- Nie ja podjęłam tę decyzję, podjęto ją za mnie. Mój mąż, pisarz i dziennikarz amerykański, akredytowany w Warszawie, nie podobał się ówczesnej władzy i został poproszony o opuszczenie Polski. Nie potrafiłam bez niego żyć, więc spakowałam walizki - tłumaczyła swój wybór.
Nie znała angielskiego. Z mężem porozumiewała się po francusku. Ale liczyła, że w Nowym Jorku szybko nauczy się języka i zaciekawi, jeśli nie podbije, Hollywood. Tak się jednak nie stało. Zagrała w kilku filmach, ale sukcesu odniesionego w kraju nie powtórzyła. Nie to miejsce, nie ten czas... Przez jej małe mieszkanie przy 60. ulicy przewijały się tłumy rodaków, szukających szczęścia za oceanem. Któregoś dnia do jej drzwi zapukała Joanna Pacuła.