Teściowa obwiniała ją o śmierć własnego syna. Halama wspominała: "Ty mi zabrałaś syna – ja zabiorę tobie"
"Nogi II RP", "Josephine Baker w polskim wydaniu" – tak tytułowano jedną z najsłynniejszych gwiazd przedwojennej Warszawy. Tańczyła nie tylko na rodzimej scenie, ale też w Paryżu, Japonii i Nowym Jorku. W życiu prywatnym walczyła o miłość i syna, którego próbowała odebrać jej teściowa.
Loda Halama to legenda przedwojennego kina i teatru. Wyróżniały ją nie tylko zdolności aktorskie, ale też pasja do tańca, dzięki której została primabaleriną warszawskiego Teatru Wielkiego. Roztaczała wokół siebie pozytywną energię. Wyróżniała się ognistym temperamentem i werwą. Władała pięcioma językami, występowała w filmach u boku największych amantów: Eugeniusza Bodo czy Kazimierza Junoszy-Stępowskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legendy Hollywood
Dojrzałe lata spędziła na emigracji, ale jej serce zawsze biło dla Polski, którą często odwiedzała. Niestety, prywatne losy artystki przybierały dramatyczny charakter. Miała pięciu mężów, przeżyła morderstwo ukochanego, walczyła o syna, którego omal nie straciła z powodu ludzkiej niesprawiedliwości. Na tle triumfów i nieszczęść Loda Halama wykazała się siłą ducha, a także przedsiębiorczością. Później powoływała się na słowa Edith Piaf: "niczego nie żałuję".
Przetańczyć życie
Loda Halama przyszła na świat 20 lipca 1911 roku jako córka tancerki Marty Cegielskiej oraz muzyka Stanisława Halamy. Wraz z trzema siostrami poszła w ślady utalentowanych rodziców. Tańczyła już od szóstego roku życia, od 1927 roku występowała zaś w rodzinnym zespole Siostry Halama. Wspólnie podbijały m.in. rewię Morskie Oko.
"Elektryzują widownię, promieniując ze sceny czarem młodości, wiośnianym urokiem, ognistym temperamentem, oszołamiając szalonym tempem i zawrotną techniką taneczną" – pisano o sztuce Halamek na łamach "Epoki" pod koniec lat 20. XX wieku.
To Lodzie przypadł w udziale największy rozgłos. Szczyt kariery nastąpił w latach 30. Wtedy decyzją dyrektor Janiny Korolewicz-Wajdowej została primabaleriną Teatru Wielkiego. Kreatywność Lody wykraczała daleko poza odtwórstwo. Samodzielnie zajęła się również choreografią. Układała tańce w rytm Chopina czy Beethovena.
Dzięki poleceniu Ignacego Jana Paderewskiego Lodzie udało się zadebiutować w Paryżu. Z czasem odbyła też tournée po Japonii. W 1939 roku Halama mieszkała w Szwajcarii, ale wróciła do ojczyzny na wieść o wojnie. Podczas największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości angażowała się w pomoc rannym żołnierzom.
Jednocześnie podbijała wielki ekran, debiutując w 1927 roku filmami "Ziemia obiecana" oraz "Uśmiech losu". Filmowcy zwykle obsadzali ją w rolach umożliwiających pokaznie tanecznych zdolności. W 1934 roku spotkała się na ekranie z Eugeniuszem Bodo, którego bohater wzdycha do jej postaci kasjerki marzącej o karierze artystycznej w "Kocha, lubi, szanuje" Michała Waszyńskiego. Obraz produkcji Universal Pictures przez lata uznawano za zaginiony. Szczęśliwie, w 2005 roku odnaleziono jedyną kopię we francuskich archiwach i dziś możemy podziwiać charyzmę artystki, która niemal sto lat temu pozostawała ulubienicą publiczności.
Niespokojne serce
W 1929 roku Loda Halama po raz pierwszy wyszła za mąż. Jej wybrankiem był hrabia Andrzej Dembiński. Związek nie był ani szczęśliwy, ani trwały. Już dwa lata po ślubie pozostawali w separacji. Loda podkochiwała się w znajomym po fachu, legendarnym Aleksandrze Żabczyńskim, ale romans nie przetrwał – głównie przez wzgląd na trwające małżeństwo amanta.
W tym czasie trafiła na pierwsze strony przedwojennych magazynów z powodu… zaginięcia. Loda ze złamanym sercem udała się do katedry jasnogórskiej, do której powracała przez kilka kolejnych dni w nadziei na odnalezienie ukojenia. Nie podzieliła się jednak z nikim planem duchowej wycieczki. To sprawiło, że krewni nagłośnili jej oficjalne poszukiwania.
Przez kilka kolejnych lat Loda Halama nie miała szczęścia w miłości. Sercowe rozterki okażą się jej życiowym przekleństwem. W 1939 roku poznała mężczyznę, z którym pragnęła związać resztę życia, doczekała się dziecka i dzieliła silne uczucie. Szwajcarski przedsiębiorca polskiego pochodzenia – Georges Golembiowski – został jej drugim mężem. W 1940 roku powitali na świecie syna. Złośliwi twierdzili, że Loda poślubiła go dla paszportu, ona jednak szczerze się zakochała. W 1943 roku doszło do tragedii – w wyniku napadu na firmę Georgesa mężczyzna został zastrzelony.
Toksyczna teściowa
Owdowiała Loda Halama szukała wsparcia u teściowej. Wraz z synkiem zamieszkali w jej domu w Lozannie. Szybko okazało się, że matka Georgesa skrywa zaburzoną naturę. Jej toksyczne zachowanie miało na celu odebranie Lodzie dziecka, gdyż obwiniała ją o śmierć własnego syna. Polska artystka wspominała później jej słowa: "Ty mi zabrałaś syna – ja zabiorę tobie".
Matka zmarłego męża Lody miała pieniądze i dobrego adwokata. Wkroczyła z Lodą na drogę sądową, a ona od początku była na straconej pozycji przez wzgląd na profesję i obce pochodzenie. Teściowej udało się wywalczyć chwilowe prawo do opieki nad wnukiem. Chłopczyk skarżył się jednak na jej metody wychowawcze i niepokojące zwyczaje. To sprawiło, że Loda odzyskała syna, ale i tak nie czuła się bezpiecznie w Szwajcarii. Wyjechali do Wielkiej Brytanii. Ciągnąca się przez kolejne lata tułaczka obejmowała też Stany Zjednoczone.
"Niczego nie żałuję"
W Hollywood Loda prowadziła agencję nieruchomości, w Londynie spróbowała swych sił w zupełnie innym przedsięwzięciu – założyła restaurację. Jak zwykle odznaczała się ciężką pracą oraz pomysłowością, by zapewnić dziecku jak najlepsze warunki. Gdy syn dorósł, Loda miała w zwyczaju podróżować między Londynem, w którym mieszkała na stałe, a Warszawą. Na początku lat 60. wystąpiła gościnnie w polskiej stolicy na deskach teatru Syrena.
Wychodziła za mąż jeszcze trzykrotnie – za Kazimierza Dobrowolskiego, Larry’ego Latta i Stanisława Ruszała, ale sama z czasem wyznała, że były to związki dla korzyści, nie z miłości. Straciła wiarę w uczucie wraz z tragiczną śmiercią Georgesa. Przez kolejne dekady dowodziła jednak niezwykłego hartu ducha, zaradności i energii, dzięki którym podołała najmroczniejszym rozdziałom własnego życia. W audycji Polskiego Radia mówiła: "Wiem, że życia nie przegrałam, nie przeszłam obok niego, tylko je przeżyłam. Miało i plusy, i minusy, upadki i wzloty".
W 1984 roku Loda Halama wydała autobiografię o wiele mówiącym tytule "Moje nogi i ja", który podkreślał przedwojenny fenomen jej tanecznych kroków oraz zgrabnej figury. Zmarła 13 lipca 1996 roku na tydzień przed swoimi 55. urodzinami. Przebywała akurat w polskiej stolicy, gdzie chwilę wcześniej odebrała Nagrodę Miasta Stołecznego Warszawy przyznawaną osobom zasłużonym miastu.
Miażdżony "Jurrasic World", obskurna Warszawa w hicie Prime Video i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: