''Sami swoi'': piękne spotkanie po latach

''Sami swoi'': piękne spotkanie po latach
Źródło zdjęć: © Agencja Forum

Mimo upływu czasu Kuśmierska i Janeczek trzymają się doskonale – i z nostalgią wspominają pracę na planie filmu, który zapewnił im nieśmiertelność.

Ilona Kuśmierska, czyli Jadźka Kargulówna, i *Jerzy Janeczek, Witia Pawlak, chętnie skorzystali z okazji, by spotkać się z kolegami z obsady. Oboje byli świetnie zapowiadającymi się aktorami *– ale żadne z nich nie zrobiło oszałamiającej kariery.

Co się stało, że Kuśmierska niespodziewanie zniknęła z ekranów? Dlaczego Janeczek rzucił wszystko i wyjechał do Ameryki? Zobaczcie, jak potoczyły się losy ekranowej pary.


1 / 9

Aktorskie marzenia

Obraz
© East News

Ilona Kuśmierska o aktorstwie początkowo nie myślała – mama od dawna namawiała ją,* by została lekarzem.*

- Mama przez dwa lata była na studiach medycznych. Przerwała naukę, kiedy się urodziłam – wspominała Kuśmierska w „Rewii”.

Z tych planów nic jednak nie wyszło. Nastolatkę ciągnęło na scenę - w szkole należała do kółka teatralnego i doskonale sobie radziła.

A kiedy zadebiutowała w filmie "Lenin w Polsce" Sergiusza Jutkiewicza, zrozumiała, że chce zostać aktorką z prawdziwego zdarzenia.

2 / 9

Film jej przeszkodził

Obraz
© East News

To wtedy postanowiła, że po maturze pójdzie do szkoły aktorskiej.

Ale jeśli sądziła, że doświadczenie zdobyte na planie filmowym pomoże jej w jakikolwiek sposób, była w błędzie.

Niedługo potem otrzymała rolę, która zapewniła jej nieśmiertelność, w kultowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego.

3 / 9

Wczesne macierzyństwo

Obraz
© East News

Na drugim roku studiów Kuśmierska zaszła w ciążę i wkrótce wyszła za mąż za swojego ukochanego Ireneusza Kocyłaka. Profesorowie nie byli z tego powodu zachwyceni.

- Jako pierwsza studentka w historii ośmieliłam się mieć dziecko. Urodziłam bliźniaczki. Do szkoły wróciłam po dziekance – opowiadała w „Kurierze Lubelskim”.

Nigdy nie uważała, by założenie rodziny negatywnie wpłynęło na jej karierę; nie żałowała też, że tak wcześnie zdecydowała się na macierzyństwo.

- Ja czułam się dostatecznie dojrzała. I dzięki temu teraz mam sześcioro wnuków – śmiała się w „Rewii”.

4 / 9

Poważny wypadek

Obraz
© East News

Co zatem sprawiło, że Kuśmierska nagle zniknęła z branży?

- W 1998 roku miałam poważny wypadek samochodowy. Wjechałam autem pod tramwaj* – opowiadała w „Rewii”. *- Byłam połamana, skasowana jak samochód. Trzy miesiące leżałam w szpitalu, do domu wróciłam na noszach, Jeździłam na wózku inwalidzkim, uczyłam się chodzić. To mnie całkiem odsunęło od grania.

Kuśmierska przestała pojawiać się na ekranie, ale była aktywna zawodowo – została reżyserem dubbingu i świetnie czuła się w nowej roli.

- Ten wypadek powiedział mi coś ważnego: żeby nie żyć za szybko – dodawała w „Kurierze Lubelskim”. - Robić tyle, ile się może. Cieszyć się każdym dniem życia. Każdym faktem. Codziennie budzę się i mówię: dziękuję ci, Boże.

5 / 9

''To ich uspokoiło, że aktorem nie będę''

Obraz
© East News

Gdyby Jerzy Janeczek posłuchał rodziców, pewnie zostałby lekarzem, inżynierem albo księdzem. Ale on nie miał zamiaru zakładać sutanny – od najmłodszych lat marzył o karierze filmowej.

I faktycznie. Nawet kiedy oblano go w Warszawie i Krakowie, Janeczek się nie poddał. Do szkoły aktorskiej dostał się dopiero za trzecim razem, rozpoczynając naukę w łódzkiej filmówce.

6 / 9

Nikt go nie zauważał

Obraz
© East News

Los nie był dla niego łaskawy i Janeczek ciągle musiał walczyć o swoje. Nawet rolę w „Samych swoich” dostał po ciągnących się w nieskończoność przesłuchaniach.

- Ja byłem wtedy po II roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi* – opowiadał w „Echu Dnia”. *- Były wakacje, dowiedziałem się od kolegów, że asystent Sylwestra Chęcińskiego potrzebuje młodych ludzi do polskiej komedii “Było święto". Taki był pierwotny tytuł “Sami swoi".

Niestety, jak wspominał, gdy zjawił się w wytwórni, nikt nie zwracał tam na niego uwagi.

- Dopiero moja koleżanka, aktorka Ewa Żukowska się za mną wstawiła – dodawał. - I tak pojechałem na próbne zdjęcia. Potem pojechałem jeszcze raz i jeszcze raz. I po trzech próbach mnie wybrano.

7 / 9

Posypało mu się życie

Obraz
© East News

Wydawało się, że po „Samych swoich” Janeczek nie będzie mógł się opędzić od propozycji. Tymczasem życie aktora wcale nie wyglądało tak kolorowo. Stracił pracę w warszawskim Teatrze Dramatycznym.

- Pierwszy raz ktoś mnie zwolnił. Zbigniew Zapasiewicz powiedział: "Pan sobie pracę znajdzie", ale ja wiedziałem, że nigdzie nie dostanę angażu. Był 1987 rok, redukcje, trudny czas – opowiadał w „Super Expressie”.

Wtedy też podjął decyzję o wyjeździe z kraju. Jak opowiadał, życie całkowicie mu się posypało i nie wiedział, jak mógłby ratować swoją karierę. Dopiero po kilku latach na nowo odnalazł siłę i chęci do działania.

- Wyjechałem do USA z jedną walizką, z kabaretem na tournée i do pracy. Przez pięć lat byłem zgorzkniały, sfrustrowany, no i ta nostalgia, niepewność – wspominał. - Nigdy nie chciałem zostać, ale spotkałem Milę, moją obecną żonę, która też była po przejściach. I tak pomyśleliśmy, że razem raźniej będzie nam iść przez życie.

8 / 9

Powrót do domu

Obraz
© East News

W Stanach Janeczek imał się najróżniejszych zajęć.

- Robiłem meble, wycinałem elementy, z których układałem później ozdobne podłogi, takie, jak w zamkach czy drogich domach. Rozwoziłem książki telefoniczne i pizzę – opowiadał w „Super Expressie”.

Aktorem być nie próbował – śmiał się, że „znał swoje możliwości” i sądził, że nie ma szans przebić się na obczyźnie. Grywał tylko w polonijnym teatrze, by „nie zwariować”. Do kraju wrócił w 2007 roku.

- Jesteśmy szczęśliwi, że wróciliśmy! - zapewniał i dodawał, że na nowo próbuje odnaleźć się w branży. - Jestem w agencji aktorskiej. Gram trochę w radiu, trochę w kinie niezależnym, czekam na propozycje. Odrzucam role bzdety. I nie narzekam.

9 / 9

Spotkanie po latach

Obraz
© East News

Mimo upływu czasu Kuśmierska i Janeczek trzymają się doskonale – i z nostalgią wspominają pracę na planie filmu, który zapewnił im nieśmiertelność.

Choć po premierze na jakiś czas zostali zaszufladkowani, nigdy nie żałowali decyzji u udziale w „Samych swoich”. Wiedzieli, że ten film stanie się jedną z ważniejszych pozycji w polskiej kinematografii.

- Na sukces tej komedii złożyło się kilka elementów. Jest świetny scenopis Andrzeja Mularczyka, świetne dialogi, dobrzy aktorzy, dobre zdjęcia. Tam nie ma niepotrzebnej gadaniny, zbędnych gagów. Wszystkiego jest w sam raz – mówił w „Echu Dnia” Janeczek, pytany o fenomen filmu Chęcińskiego. - I to jest nasze, polskie. Ciągle odkrywamy w tej komedii rzeczy, których wcześniej nie zauważyliśmy. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (281)