Sand Van Roy oskarża Luca Bessona o gwałt. "Ból był tak ogromny, że zemdlałam"

- Bałam się, że umrę – mówi w nowym wywiadzie Sand Van Roy. Aktorka otwarcie oskarża Bessona o gwałt i opowiada o szczegółach koszmarnej nocy. Reżyser zapewnia, że to zmyślona historia. Ale Wan Roy nie jest już jedyną kobietą, która odważyła się zeznawać przeciwko niemu.

Sand Van Roy oskarża Luca Bessona o gwałt. "Ból był tak ogromny, że zemdlałam"
Źródło zdjęć: © Getty Images
Magdalena Drozdek

Pierwsze doniesienia o tym, że Besson wykorzystał seksualnie aktorkę, pojawiły się w maju 2018 roku. Wtedy jednak nie podano do publicznej wiadomości, że zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyła Sand Van Roy. - Złożone doniesienie dotyczy czynów kwalifikujących się jako gwałt, do którego miało dojść w nocy z czwartku na piątek w Paryżu - poinformowały źródła sądowe cytowane przez portal thelocal.fr.

Radio Europe 1 przedstawiło wersję, że aktorka "wypiła filiżankę herbaty, wówczas źle się poczuła i utraciła przytomność". Podobno, gdy doszła do siebie, pamiętała tylko tyle, że została wykorzystana seksualnie. Kobieta zeznała również, że przez dwa lata pozostawała w związku z reżyserem. Przyznała jednak, że była zmuszona do utrzymywania z Luciem Bessonem kontaktów intymnych ze względów zawodowych.

W nowym wywiadzie dla BFM TV Van Roy zrzekła się prawa do zachowania anonimowości. Mówi, że została zgwałcona przez 59-letniego reżysera w hotelu Briston w Paryżu, tuż po powrocie z festiwalu w Cannes. O nocy z 18 na 19 maja mówi: - Bałam się, że umrę (…) Następnego dnia ból był tak ogromny, że zemdlałam. Nie ma wątpliwości, że to był gwałt. Mówiłam, żeby przestał. Nie znaczy nie. Były łzy, były wymioty. Wymusił na mnie upokarzający stosunek. Pokazałam mu swoje obrzydzenie. Pokazałam, że tego nie chcę – powiedziała.

Kobieta przyznała również, że zgłosiła się od razu na policję, by zawiadomić o gwałcie. Funkcjonariusze paryskiej policji potwierdzili, że przeciwko reżyserowi toczy się śledztwo. W mediach szybko pojawiły się z kolei oskarżenia względem Van Roy – podkreślano, że była kochanką Bessona od dwóch lat. Nie chciała od niego odejść, bo to wiązałoby się z utratą propozycji pracy w filmach.
- Luc Besson kategorycznie zaprzecza tym zmyślonym zarzutom - powiedział dla AFP adwokat reżysera, Thierry Marembert.

- Wykorzystywał pracę, by się ze mną spotykać. Był miły, można mu było zaufać. Takie sprawiał wrażenie na początku. Potem mówił o innych dziewczynach: "skrzywdziły mnie, więc się im tym odwdzięczyłem". Byłam przekonana, że jeśli odejdę, wpisze mnie na "czarną listę", jak zrobił to innym kobietom. Za każdym razem, gdy próbowałam go od siebie odepchnąć, wpędzał mnie w poczucie winy – mówiła Van Roy w rozmowie z "Variety". – Stajesz się przy nim nieostrożna, bo to czyste wcielenie Kubusia Puchatka. Zawsze pije herbatę, nigdy nie bierze narkotyków. Opowiada o żonie i dzieciach. Lubi się przytulać. Ubiera się skromnie. A gdy odmówisz mu seksu, sprawia, że czujesz się jak śmieć – dodała.

"IndieWire" mówi o kilku innych kobietach, które oskarżają Bessona o molestowanie. Nie podają swoich nazwisk. Wśród nich jest reżyserka castingów, która doświadczyła przemocy seksualnej ze strony Bessona, była też świadkiem, jak wykorzystywał inne kobiety. Inna, która podpisuje się imieniem Moana, opowiedziała o spotkaniu z reżyserem w 2000 roku. Opisuje, że "rzucił się na nią jak niedźwiedź". Przewrócił ją na podłogę, ale udało jej się uciec.

Przeciwko Bessonowi wciąż toczy się śledztwo.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (101)