Widzowie są oburzeni. Tak potraktowano zmarłych na Oscarach
Tegoroczna gala wręczenia Oscarów przejdzie do historii z kilku względów. Przez pandemię była bardziej kameralna, a do tego Akademia zwróciła większą uwagę na przedstawicieli mniejszości rasowych, etnicznych itd. Niestety zdaniem wielu widzów nie oddała należytego szacunku zmarłym, którzy pojawiali się na ekranie i znikali w błyskawicznym tempie.
"Pandemia koronawirusa zmusiła Akademię do zmiany sposobu organizacji gali. Akademicy nie są w ciemię bici i ów przymus starannie przekuli w swój PR-owy sukces. Bo choć (jak co roku) podczas ceremonii wiało nudą, to Oscary dostały szansę, żeby symbolicznie przepisać swoją historię i zadośćuczynić tym, których przez lata dyskryminowano" – pisał Artur Zaborski w podsumowaniu gali.
Symbolicznie potraktowano też zmarłych aktorów, reżyserów, kompozytorów i innych ludzi z branży filmowej, którzy odeszli w minionym roku. Sekcja "In Memoriam" trwała łącznie 2,5 minuty i była klipem zmontowanym z czarno-białych zdjęć i piosenki "As" George'a Michaela.
Przez te 2,5 minuty przez ekran przewinęło się kilkadziesiąt portretów (Cicely Tyson, Ian Holm, Max Von Sydow, Chadwick Boseman i wielu innych) z wypisanymi nazwiskami i wykonywanym zawodem. Co ciekawe, kiedy piosenka przyspieszała przy refrenie, zdjęcia również pojawiały się i znikały z ekranu coraz szybciej. Efekt był taki, że wielu nazwisk czy pełnionych funkcji nie dało się w spokoju przeczytać, bo musiały ustąpić miejsca kolejnemu portretowi.
Oscars 2021 In Memoriam
W mediach społecznościowych podniosło się larum. Widzowie obserwujący galę byli zniesmaczeni formą złożenia hołdu zmarłym artystom. Szczególnie tym, którzy pojawiali się dosłownie na ułamek sekundy. A o niektórych nie wspomniano wcale.
Można by to tłumaczyć ograniczonym czasem antenowym. Ale ten argument upada, gdy zwrócimy uwagę, ile czasu poświęcono pogawędce prowadzącego, który podszedł do stolika Glenn Close.
Glenn Close twerkuje na Oscarach 2021
Po krótkiej wymianie zdań zdobywczyni Oscara za drugoplanową rolę w "Elegii dla bidoków" (to jej pierwsza nagroda po ośmiu nominacjach) wstała od stolika i zaczęła twerkować, ku uciesze wszystkich zgromadzonych. Był to jej hołd złożony piosence "Da Butt" zespołu E.U., która pojawiła się w filmie "Szkolne oszołomienie" (1988) Spike'a Lee.
Z medialnego punktu widzenia taniec Glenn Close był ważniejszy niż wspominanie nieżyjących, bo oburzenie po sekcji "In Memoriam" szybko przycichnie. A memy z twerkującą 74-latką będą wspominane latami.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter